Unijny list do ministra rolnictwa wciąż w drodze. Jak zapewnia Adam Tański żaden dokument z Brukseli jeszcze do niego nie dotarł. Tak więc list, grożący ograniczeniami w imporcie polskiej żywności, znają niemal wszyscy oprócz najbardziej zainteresowanego, czyli szefa resortu rolnictwa.

Minister rolnictwa wciąż twierdzi, że listu z Brukseli nie otrzymał, przyznaje jednak, że problemy poruszane w nim nie są mu obce. Zaznacza także: Robimy wszystko, żeby sprostać tym wyzwaniom, które są przed nami.

Przypomnijmy te wyzwania. Unia Europejska zarzuca resortowi rolnictwa m.in. opieszałość w dostosowywaniu polskich weterynaryjnych norm do unijnych i grozi ograniczeniami w imporcie polskiej żywności. Upomina się także o modernizację laboratoriów weterynaryjnych, a przede wszystkim tego w Puławach.

Dodajmy, że puławska placówka nie może się doczekać obiecanych przez resort rolnictwa 3 mln złotych. Jednak zdaniem Adama Tańskiego nikt o takie pieniądze z puławskiego laboratorium nie prosił. To dziwne, że takie informacje docierają do środków masowego przekazu, a nie docierają do urzędników odpowiedzialnych za przepływ środków finansowych - mówi minister.

Może jednak problem tkwi w innym miejscu – wszak uruchamianie środków - jak przyznaje sam Tański – zależne jest od zasobów finałowych budżetu państwa. Albo są pieniądze na rachunkach budżetowych, albo ich nie ma.

Wszystko jednak wskazuje na to, że pieniądze są, ale jest też i bałagan...

Foto: Archiwum RMF

18:15