Jest wniosek o tymczasowe aresztowanie 39-letniego kierowcy, który w czwartek uczestniczył w śmiertelnym wypadku drogowym w Olsztynie. W wyniku zdarzenia zginęło rodzeństwo w wieku 23 i 25 lat. Mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki.

Jeszcze dziś olsztyński sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o tymczasowe aresztowanie 39-leniego mężczyzny, podejrzanego o spowodowanie wypadku w Olsztynie, w którym życie straciło dwoje młodych ludzi: rodzeństwo w wieku 23 i 25 lat.

"Mężczyzna nie złożył wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania, nie ustosunkował się nawet do pytania, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów" - poinformował szef prokuratury rejonowej Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc.


Koszmarny wypadek na skrzyżowaniu w Olsztynie

Do tragicznego wypadku doszło w czwartek wieczorem na ul. Bałtyckiej. Zginęło rodzeństwo: 23-latka i 25-latek. Auto prowadziła kobieta, która zawracała na skrzyżowaniu.

Na nagraniach z monitoringu widać, że kobieta przepuściła wiele jadących prosto aut i gdy włączała się do ruchu uderzył w nią jadący z ogromną prędkością inny samochód.

Prokurator Szulc powiedział, że na ten moment nie wiadomo, czy 23-latka rozpoczynając manewr widziała nadjeżdżający samochód.

Auto, które prowadził 39-latek wyjechało zza zakrętu, do miejsca wypadku w linii prostej pokonało kilkadziesiąt metrów.

Chwilkę po tym, gdy doszło do wypadku 39-latek uciekł pieszo z miejsca zderzenia. Policja szukała go przez całą noc i cały piątek, w sobotę rano mężczyzna został zatrzymany po tym, gdy wychodził ze szpitala. 

Wielokrotnie karany mandatami za przekraczanie prędkości

Biegły oszacował, że 39-latek prowadził auto z prędkością ok. 190 km na godz.

"Trzeba pamiętać, że jechał z taką prędkością w terenie zabudowanym, obok przystanku autobusowego i przejścia dla pieszych" - powiedział prokurator Szulc i przyznał, że zatrzymany był w przeszłości zawodowym kierowcą.

39-latek był też wielokrotnie karany mandatami za przekraczanie prędkości. "Moc silnika tego auta była ogromna" - podkreślił prokurator.