Połowa nieporozumień, gdy mówimy po angielsku, bierze się ze złej wymowy słów. Tylko 10 proc. z błędu gramatycznego. Arlena Witt, blogerka prowadząca na Youtube kanał "Po Cudzemu", to dziś najbardziej znana w Polsce nauczycielka języka angielskiego. O nauczaniu tego języka w polskiej szkole, wyższości wymowy nad gramatyką, ale też o tym, jak można podnieść swoje umiejętności, podczas konferencji Blog Forum Gdańsk rozmawiał z nią nasz dziennikarz Kuba Kaługa.

Kuba Kaługa, RMF FM: "Miałam mieć występ na konferencji dla nauczycieli, ale go odwołano, bo jestem zbyt kontrowersyjna. Polska szkoła nie potrzebuje zmian. :)". To treść jednego z tweetów, które ostatnio opublikowałaś. Co kontrowersyjnego chciałaś tam powiedzieć o polskiej szkole?

Arlena Witt: Ja w zasadzie to nic kontrowersyjnego nie chciałam powiedzieć. Po prostu postanowiono, że dobrym pomysłem będzie, zanim wejdę na scenę, że pokazany zostanie jeden z filmów, które publikuję na swoim kanale. Wybrałam więc jeden z takich, który wydawał mi się przyjazny, bo był krótki, dowcipny i pomyślałam, że najlepiej zaprezentuje to, czym na co dzień się zajmuję. Tak się złożyło, że dotyczył ten film słów "kwiat" i "mąka", które się po angielsku tak samo wymawia, czyli [ˈflaʊə]. Pojawiło się tam również takie określenie, jak "rozdziewiczyć", ponieważ właśnie z kwiatem, czyli ze słowem 'flower', jest związane całe wyrażenie i nawet użyłam wstawki filmowej, która to prezentuje. Powiedziano mi, że właśnie to wyrażenie "rozdziewiczyć" nie nadaje się na taką publiczną prezentację. Zasugerowano, żebym może przesłała jakiś inny film, ale ja pomyślałam, że nie ma w tym nic złego, bo ten film dobrze pokazuje moją twórczość, więc nie uważam, że powinnam to zmieniać. Nie zasługuje to na cenzurę. Wówczas podziękowano mi całkowicie za udział, więc niestety nie wezmę udziału w tej konferencji.

Ale nie obraziłaś się?

Nie. Pomyślałam, że rozumiem to, że niektórzy nie są gotowi na takie treści, ale z drugiej strony zdziwiło mnie. Gdyby publicznością tego wydarzenia była młodzież albo dzieci ze szkoły podstawowej, to bym zrozumiała, że nie chcemy ich narażać na takie, dorosłe treści, ale to była konferencja przeznaczona dla nauczycieli, czyli osób wykształconych, inteligentnych, które chyba nie boją się rozmawiać o życiu. A dla mnie "rozdziewiczyć" to po prostu słowo. Ja opowiadam na swoim kanale o języku angielskim, więc ja nikogo tym filmem do rozdziewiczania nie nakłaniałam, tylko po prostu chciałam zaprezentować, jak to powiedzieć po angielsku. Wydaje mi się, że nic złego w tym nie ma.

Twoja twórczość w internecie skupia się między innymi na uczeniu prawidłowej wymowy słów w języku angielskim, w odmianie amerykańskiej także. Często mówisz o tym, że w polskiej szkole nie uczymy wymowy i to duży błąd.

Tak. Mam kilkanaście lat doświadczenia, jeśli chodzi o nauczanie języka. I znam wielu nauczycieli i wiem, jak sytuacja w polskiej szkole wygląda.

Byłaś też nauczycielem. Takim zwykłym - nie z komputera, nie z ekranu - ale nauczycielem, który wchodzi do klasy i mówi "dzień dobry".

Tak, pracowałam w szkole państwowej. Pracowałam w szkole językowej. Na co dzień mam kontakt z uczniami, ponieważ moi widzowie na YouTube są uczniami języka angielskiego, więc opowiadają mi o tym, jak zachowują się ich nauczyciele, jak prowadzą lekcje, porównują to do tego, jak ja to robię. Po samym tym, jaki mój kanał stał się popularny, w jakim tempie to nastąpiło i po komentarzach, jakie otrzymuję, o treściach na przykład: "wytłumaczyłaś mi więcej przez 8 minut, niż mój nauczyciel w 12 lat", co mnie z jednej strony cieszy, a z drugiej smuci. Wiem, że sytuacja w polskiej szkole nie jest zbyt wesoła. Nie oznacza to, że wszyscy nauczyciele są źli, absolutnie. Są nauczyciele z pasją, którzy urodzili się, żeby wykonywać ten zawód, ale niestety, moim zdaniem, nie uczy się ogólnie angielskiego tak, jak powinno się to robić, czyli właśnie nie uczy się mówienia, nie ćwiczy się mówienia, nie uczy się poprawnej wymowy. Moi widzowie często są zaskoczeni tym, że opowiadam o zapisywaniu wymowy, już nawet niekoniecznie znakami fonetycznymi, bo ich też trzeba się nauczyć, a to zajmuje czas, ale nawet w jakikolwiek dowolny, swój sposób, taki, żeby był zrozumiały. Okazuje się, że kiedy już się to opanuje i kiedy zacznie się zwracać uwagę na poprawną wymowę i na to, żeby jednak dbać o to, żeby mówić poprawnie, co nie znaczy zawsze wzorcowo tylko, żeby wymawiać słowa w sposób jak najbardziej zbliżony do tego, jak to mówią Anglicy i Amerykanie, to da się zauważyć różnicę, że nasi rozmówcy czy Anglicy, czy Amerykanie, czy inni obcokrajowcy, lepiej nas rozumieją i różnica jest kolosalna.

A dlaczego to jest takie ważne? Bo ktoś może powiedzieć - wczuwam się w nauczyciela - "nie, to wymowa ma drugorzędne znaczenie, jak ktoś będzie chciał to zrozumie, ja bym chciał uczniom przekazać jak największą wiedzę o gramatyce. Czy po prostu spróbować ich nauczyć naturalności w posługiwaniu się językiem, żeby nie bali się mówić."

No więc, żeby nie bać się mówić, to trzeba uczyć mówić, więc to jest jedna rzecz. Ja nagrałam o tym film, który nawet ma taki tytuł: "Jak się nie bać mówić po angielsku". Jest to najpopularniejszy film na moim kanale... ale wracając do twojego pytania. Wykonano badania, z których wynika, że jeżeli następuje jakikolwiek konflikt w komunikacji, czyli rozmawiają dwie osoby i jedna drugiej nie zrozumie, to w 50 proc. przypadków, czyli w połowie przypadków, wynika to z niepoprawnej wymowy danego słowa, a tylko w 10 proc. wynika to z na przykład błędu gramatycznego, że użyliśmy niewłaściwego czasu. To oznacza, że jeżeli popełnimy błąd gramatyczny to 9 osób na 10 i tak będzie wiedziało, o co nam chodzi, a jeżeli wypowiemy jakieś słowo niepoprawnie, to połowa osób nie będzie wiedziała, o co nam chodzi. Więc wymowa po prostu jest znacznie ważniejsza, żeby się porozumieć. Nie mówiąc już o tym, że kiedy ktoś nas pyta, czy znamy angielski to po angielsku nas zapyta "Do you speak English?", czyli czy mówisz po angielsku, a nie czy czytasz, rozumiesz albo piszesz.

Tak zwane testy kompetencji, które w polskim systemie egzaminacyjnym funkcjonują, absolutnie pomijają wątek wymowy. Sprawdzane jest to, jak potrafimy usłyszeć pewne rzeczy, czy potrafimy coś napisać. O wymowie nie ma mowy.

No tak, tylko że test akurat ma bardzo specyficzną funkcję. On ma być przeprowadzony szybko, skutecznie. Gramatyka jest jednym z elementów, który najłatwiej jest sprawdzić.

Ale to też pokazuje, w którym kierunku idzie nauczanie, bo nauczyciela oceniają z efektów. On ma dobrze przygotować klasę do tego testu i to jest jego główny interes.

No właśnie. I to jest ten błąd, dlatego że my uczymy do testów. My uczymy do egzaminów, my uczymy do matury, nie uczymy po to, żeby kogoś nauczyć. A powinniśmy się uczyć języka po to, żeby go używać, a używa się języka głównie w mowie. Owszem w dobie internetu i w związku z faktem, że 90 proc. stron internetowych jest w języku angielskim, mamy bardzo dużo do czynienia z angielskim pisanym i czytanym, jeżeli posługujemy się stronami anglojęzycznymi. Natomiast w praktyce używamy języka właśnie głównie do tego, żeby słuchać i żeby mówić. Z resztą język tak naprawdę w swojej pierwotnej formie jest mówiony. Alfabet został wymyślony przez człowieka drugorzędnie po to, żeby móc język zapisać. Natomiast my się przede wszystkim uczymy dźwięków, a dopiero potem liter.

Gdybym miał cię tak banalnie zapytać o proste rady dla tych, którzy są uczniami i uczą się angielskiego w szkole, ale też być może starszych ludzi, którzy nie mieli takiej możliwości, byś miała im udzielić paru prostych rad. Co mogą zrobić, żeby lepiej poznać angielski? Oczywiście poza oglądaniem twojego kanału.

No myślę, że tak. Oglądanie mojego kanału i to wcale nie jest autoreklama. Po prostu wiem to z komentarzy i to jest sprawdzone, że bardzo wielu osobom pomaga. Jest za darmo na YouTube, "Po Cudzemu". Natomiast tak w kilku słowach, to przede wszystkim polecam oglądanie filmów i seriali w oryginale, to znaczy tak, żeby było słychać wersje anglojęzyczną, czyli bez lektora i bez dubbingu. Można oglądać z napisami, najpierw z polskimi potem z angielskimi, na samym końcu najlepiej zupełnie bez tak, żeby to co słyszymy, było jedynym naszym źródłem języka. Koniecznie trzeba ćwiczyć mówienie i tu można sobie nawet mówić do siebie, w myślach, próbować tłumaczyć swoje myśli z polskiego na angielski. Zacząć małymi kroczkami. Na przykład zapytać kogoś na ulicy po angielsku "która jest godzina?", wystarczy. To jest zawsze ten pierwszy krok, który trzeba wykonać. Jeżeli boimy się mówić po angielsku, to wynika to z tego, że nie robimy tego wystarczająco często. To jest tak samo jak uczymy się prowadzić samochód. Kiedy siadamy za kierownicę pierwszy raz w życiu, jesteśmy zestresowani, wszystkiego się boimy, nie wiemy, na czym się skupić, bo tyle rzeczy na raz jest do zrobienia. A kiedy już mamy doświadczenie i jeździmy 5, 10 lat, przejechaliśmy 10, 50 tysięcy kilometrów, to to się dzieje samo, i z językiem jest tak samo. Po prostu trzeba to ćwiczyć i trzeba robić tak, żeby sytuacja, która dla nas jest nieznajoma, stała się coraz bardziej znajoma.

(j.)