Ranem usłyszeliśmy ogromny huk i przeraźliwe krzyki ludzi, wołali: ratujcie, ratujcie! – tak o wybuchu w poznańskiej kamienicy opowiada jeden z mieszkańców. W wyniku wybuchu i zawalenia się budynku zginęły cztery osoby, a ponad 20 jest rannych.

Ranem usłyszeliśmy ogromny huk i przeraźliwe krzyki ludzi, wołali: ratujcie, ratujcie! – tak o wybuchu w poznańskiej kamienicy opowiada jeden z mieszkańców. W wyniku wybuchu i zawalenia się budynku zginęły cztery osoby, a ponad 20 jest rannych.
Zniszczona kamienica /Michał Dukaczewski /RMF FM

Do eksplozji doszło ok. godz. 7:50 w kamienicy przy ul. 28 Czerwca w Poznaniu. Prawdopodobnie wybuchł gaz.

W czterokondygnacyjnym budynku znajdowało się 18 mieszkań - cztery zostały zniszczone. W momencie wybuchu w budynku - według ustaleń służb - znajdowało się 40 mieszkańców. Cztery osoby zginęły. Według danych straży pożarnej ranne zostały 24 osoby. 

Prawdopodobnie w poniedziałek wszczęte zostanie śledztwo ws. zawalenia się kamienicy w Poznaniu - poinformowała PAP rzeczniczka poznańskiej prokuratury okręgowej Magdalena Mazur-Prus.

Rano usłyszeliśmy ogromny huk i przeraźliwe krzyki ludzi, wołali: ratujcie, ratujcie! - tyle z tego wszystkiego pamiętam. Ubraliśmy się szybko z żoną i wyszliśmy z budynku (...). To była taka adrenalina, że kiedy trzeba było ratować ludzi, sam nie wiem, skąd miałem tyle siły - opowiada Krzysztof Śledź, który mieszkał na parterze zawalonej kamienicy.

Pomagałem sąsiadom obok, też z parteru. Wyciągaliśmy spod gruzów, z zasypanego kamieniami łóżeczka, ich maleńką dwuletnią córkę. Jak ją wyciągnęliśmy miałem wrażenie, że ta dziewczynka już nie żyje, była cała sina - teraz mówią, że jest w krytycznym stanie, ale żyje - dodał.

Jak podkreślił, "nie ma tu z nami takiej sąsiadki Beaty, Daniela z przedostatniego piętra". To młode osoby, mają po 30 lat; nic o nich nie wiemy - dodaje.

Wśród rannych osób, trzy są w ciężkim stanie. Obecny na miejscu katastrofy lekarz potwierdził, że "ta trójka osób ciężko poszkodowanych, to dwie osoby dorosłe i jedno dziecko, które znajduje się w szpitalu w trakcie diagnostyki w stanie stabilnym". Pozostała dwójka ma urazy typowo mechaniczne, czyli złamania. Jedna z osób jest ciężko poparzona i przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń - dodał.

Pozostałe osoby są lekko ranne. Przechodzą badania w poznańskich szpitalach.  Co do ich stanu - jest za wcześnie, by powiedzieć, ale miejmy nadzieję, że większość będzie mogła po diagnostyce udać się do domu - stwierdził lekarz.

Rzeczniczka szpitala dziecięcego w Poznaniu Urszula Łaszyńska poinformowała, że do szpitala trafiła trójka dzieci i ranny ojciec jednego z poszkodowanych nieletnich. Dwójka dzieci po diagnostyce mogła opuścić placówkę. Jedno ranne dziecko w stanie niezagrażającym życiu pozostało w szpitalu.

Na miejscu katastrofy od samego rana akcję prowadzą służby. Poza policją, jest 160 strażaków-ratowników, 30 zastępów straży pożarnej, w tym specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z psami.

Poszkodowani mieszkańcy, którzy nie wymagali pomocy medycznej, zostali przewiezieni do pobliskiego hotelu. Mają tam zapewnione schronienie i pomoc służb społecznych, a także pomoc psychologiczną.

Zawalona kamienica znajduje się nieopodal kościoła. Kiedy byliśmy w kościele nagle coś huknęło i wszystko zaczęło się trząść. Baliśmy się bardzo; trzęsły się te ogromne żyrandole, w kościele przy witrażach wypadła szyba - mówiła jedna z mieszkanek pobliskiego bloku. Jak dodała, kiedy zobaczyła, co się dzieje pobiegła do mieszkania i przyniosła poszkodowanym koce, to co - jej zdaniem - mogło się przydać poszkodowanym. Nad ranem w Poznaniu temperatura sięgała minus 10 stopni Celsjusza.

Krzysztof Zieliński, który także mieszka w okolicy zawalonej kamienicy powiedział, że "to wszystko wyglądało jak jakaś apokalipsa". Nie wiedziałem, co się dzieje. Z okna widać było tylko dym, później krążący helikopter, który szukał tu jakiegoś miejsca, żeby wylądować. A potem słyszałem już to przerażające wycie tych wszystkich syren - wtedy już zdałem sobie sprawę, że wydarzyła się tragedia - niemal pod moimi oknami - powiedział.

Strażacy będą pracować na miejscu do czasu całkowitego odgruzowania miejsca zdarzenia. Akcja może potrwać do poniedziałku.

(mpw)