Poniedziałkowe wydania dzienników zajmują się przede wszystkim incydentem, który wydarzył się na Ukrainie. Polski prezydent dostał jajkiem od młodego Ukraińca. "Fakt" bacznie przygląda się majątkowi Lecha Wałęsy - zapraszamy do przeglądu prasy.

Lech Wałęsa jest przyparty do muru - tak donosi poniedziałkowy "Fakt". W wersję Wałęsy o jego niezłomnej walce z bezpieką nie wierzy część historyków, a także niektórzy koledzy z dawnych lat. Według "Faktu" wielu ludzi, którzy na przełomie lat 60. i 70. z racji wykonywanego zawodu i licznej rodziny powinni mieć podobną sytuację materialną co Wałęsa, ale nie mieli. Oni - w przeciwieństwie do przyszłego prezydenta - pozostawali biedni.

"Ci ludzie nie wygrywali co rusz pieniędzy w totolotka. Nie mieli samochodu, a na choćby czarno-biały telewizor musieli pracować długie miesiące, biorąc nocne zmiany w stoczni. Mówią o tym głośno i wprost sugerują, że fortuna (sam zainteresowany mówi o dodatkowej kwocie 35 tysięcy złotych), która łatwo trafiła do kieszeni Lecha Wałęsy, wcale nie pochodziła z wygranych w Totalizatorze Sportowym" - dodaje dziennik.

Przyszły noblista dostał w 1971 r. M-3 w nowym bloku, a za rzekomo wygrane w piłkarskim totalizatorze pieniądze mógł sobie je wyposażyć w telewizor, pralkę, meblościankę... - podaje "Fakt". Fatalne światło rzucają na te fakty wypowiedzi samego Wałęsy. W wywiadzie dla "Wprost" przed laty wypalił, że "w 1971 roku zrobił parę rzeczy nie fair, bo był młody, niedoświadczony, przestraszony". Z kolei Monice Olejnik zdradził, że "wszyscy podpisywali, to i on podpisał". Teraz były prezydent, swoim zwyczajem, zaprzecza tym słowom. - Wszystko, co mi zarzucacie, to nieprawda. To wersja SB. (...) Co zrobić z takim łobuzerstwem? Posiadam wszelkie możliwe wyroki, zaświadczenia, poświadczenia, że to kłamstwa - napisał w weekend na swoim blogu Lech Wałęsa.

W poniedziałkowym wydaniu "Faktu" wiele miejsca jest także poświęcone incydentowi na Ukrainie, gdzie jajkiem trafiono w polskiego prezydenta. Bronisław Komorowski jest na okładce dziennika.

"Gazeta Wyborcza"

Poniedziałkowe wydanie "Gazety Wyborczej" podobnie, jak "Fakt" okładkę poświęca na wizytę prezydenta na Wołyniu. Jednak dziennik ten bardziej zwraca uwagę na symbolikę wyjazdu i jej znaczenie, niż na zachowanie młodego Ukraińca. Incydentowi z jajkiem poświęca zaledwie kilka zdań. Przeszłość, nawet najbardziej dramatyczna, nie może dzielić na zawsze. Uczciwie potraktowana może służyć pojednaniu i współpracy naszych narodów i naszych niepodległych państw - mówił w niedzielę w Łucku na Ukrainie prezydent Komorowski. Jego słowa przywołuje "Wyborcza".

Awantura o ubój Odrzucenie przez Sejm uboju rytualnego wywołało zarzuty o antysemityzm, antyislamizm i sprzeczność z konstytucją.Tymczasem polskie prawo umożliwia ubój na potrzeby polskich gmin wyznaniowych - przekonuje poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Dziennik powołuje się na ustawę z1997 r. ostosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich. Tam, w art. 9 napisano, że gminy wyznaniowe żydowskie "dbają o zaopatrzenie w koszerną żywność". To, zdaniem rabina, oznacza, że mogą na własne potrzeby dokonywać uboju rytualnego. Taką interpretację potwierdza dr Wojciech Brzozowski z Katedry Prawa Konstytucyjnego UW w artykule opublikowanym w najnowszym "Państwie i Prawie". - Oczywiście, że ta ustawa daje prawo gminom żydowskim do uboju rytualnego - mówi prof. Ewa Łętowska dla "Gazety Wyborczej".