Nie był pod wpływem żadnych środków odurzających ani alkoholu. Znamy wyniki badań mężczyzny, który w weekend groził, że wysadzi pociąg Intercity z Krakowa do Kołobrzegu.

Nie był pod wpływem żadnych środków odurzających ani alkoholu. Znamy wyniki badań mężczyzny, który w weekend groził, że wysadzi pociąg Intercity z Krakowa do Kołobrzegu.
Z powodu zachowania mężczyzny pociąg był opóźniony o 5 godzin (zdj. ilustracyjne) /Malwina Zaborowska /RMF FM

40-latek został tymczasowo aresztowany. Za kilka dni powołani mają być dwaj biegli do przeprowadzenia ambulatoryjnych badań psychiatrycznych. Nie wykluczone, że potem potrzebna będzie dłuższa obserwacja.

Bez tego trudno będzie wykluczyć niepoczytalność mężczyzny. Śledczy przyznają, że po wykluczeniu dopalaczy lub narkotyków - co podejrzewali - teraz trzeba zbadać okoliczności medyczne. Tym bardziej, ze jak ustalił reporter RMF FM, 40-latek podczas przesłuchania w sądzie wspominał o depresji i mówił, że leczył się w Irlandii,  gdzie mieszka. Dla potwierdzenia prokuratorzy chcą ściągnąć dokumentacje medyczną - o ile istnieje.

W nocy z soboty na niedzielę pociąg Intercity "Ustronie" Kraków Główny - Kołobrzeg utknął na pięć godzin na stacji w Nowym Dworze Mazowieckim. 40-letni pasażer awanturował się i twierdził, że ma bombę.

Ze składu zostało ewakuowanych ok. 450 osób. Zostali przetransportowani do miejskiej hali sportowej.

Po zatrzymaniu 40-latka nie było z nim właściwie kontaktu. Nie potrafił logicznie odpowiedzieć na żadne pytanie: czym się kierował i co zamierzał zrobić. Był wulgarny i mocno pobudzony.

Ani w pociągu, ani w bagażu 40-latka nie znaleziono nic, co mogło posłużyć do spełnienia gróźb o wysadzeniu pociągu.

(mpw)