Kandydat Demokratów, wiceprezydent Al Gore, przegrawszy sprawę w Sądzie Najwyższym USA, wycofał się z walki o Biały Dom. Oznaczałoby to, że 43. prezydentem republikanin, George W. Bush.

Szef sztabu wyborczego Gore'a, William Daley zakomunikował, że wiceprezydent wygłosi przemówienie do narodu w środę wieczorem. Daley ogłosił równocześnie, że Gore polecił komitetowi do spraw przeliczenia głosów na Florydzie, aby zawiesił swą działalność. Dziś nad ranem Sąd Najwyższy USA wydał korzystny werdykt dla kandydata republikanów. Sędziowie odrzucili zaproponowany przez stanowy Sąd Najwyższy sposób przeliczania spornych głosów. Sąd większością głosów orzekł, że ponowne przeliczanie głosów jest niezgodne z konstytucyjnymi terminami. Szef kampanii Ala Gore'a William Daily oświadczył wtedy, że prawnicy prezydenta dokładnie analizują długie i skomplikowane orzeczenie sądu, choć wydaje się, że raczej analizowali ile Gore może starcić na swoim politycznym wizerunku kontynuując walkę. Nawet jego koledzy z partii demokratycznej podpowiadali mu, by dał sobie już spokój. Przypuszczano się, że jeśli Gore zdecyduje się poddać, będzie chciał to uczynić w porze największej oglądalności. I tak właśnie się dzieje. Komentatorzy jednak nie wierzą, by nawet najlepsze przemówienia Gore'a mogły sprawić, że rany po tej kampanii szybko się zaleczą.

Gore podjął zrezygnował choć w jego obozie wielu jest zwolenników dalszej walki. Uważali oni, że decyzja nie zamknęla jeszcze wszelkich możliwości. Sąd Najwyższy na Florydzie mógłby jeszcze określić standardy liczenia, które można byłoby zakończyć do przyszłego poniedziałku czyli do czasu, kiedy głosować będą elektorzy. "Decyzja jest, wątpliwości pozostają" - pisze The Washington Post o wyroku Sądu Najwyższego USA, twierdząc, że niepewność co do rzeczywistych wyników i wrażenie, że nie wszystko odbyło się tak jak potrzeba, pozostawi u Demokratów trwały ślad. Może to też zaciążyć nad prawdopodobną prezydenturą Bucha juniora i kolejnymi wyborami do Kongresu za dwa i Białego Domu za cztery lata. Jest to, zdaniem gazety, tym bardziej istotne, że nowy prezydent będzie musiał w podzielonym Kongresie szukać sprzymierzeńców po obu stronach partyjnej barykady. Decyzja sądu sprawia, że zwycięski prezydent będzie musiał na początku kadencji zmagać się z poważnymi problemami.

17:00