To była trąba powietrzna - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM wójt gminy Sędziejowice w powiecie łaskim w Łódzkiem. W Sędziejowicach i Kolonii Nowe Kozuby niebezpieczny żywioł wczoraj zerwał dachy z 60 budynków.

W piątek wieczorem przez woj. łódzkie przeszedł front burzowy. Przez region przemieszczały się burze z intensywnymi opadami deszczu. Występowały też porywy wiatru do ok. 100 km/h.

Gmina Sędziejowice została najbardziej poszkodowana. Uszkodzonych zostało ok. 60 dachów budynków mieszkalnych i gospodarczych. W gminie powołano sztab kryzysowy.

W tej chwili trwa wielkie sprzątanie i szacowanie strat. Jeden z domów nie nadaje się do użytku - jego mieszkańcy noc spędzili u swojej rodziny.

To nie jest ostateczny bilans - inspektor nadzoru budowlanego ocenia stan pozostałych, uszkodzonych nieruchomości.

Wichura zniszczyła nie tylko domy i budynki gospodarcze, ale też pola. Właśnie teraz rolnicy oglądają swoje uprawy, niektóre doszczętnie zniszczone.

Jedno wielkie sprzątanie. Krajobraz wygląda nawet nie jak po burzy, tylko jakby tutaj wojna przeszła - powiedział reporterce RMF FM Magdzie Grajnert wójt Dariusz Cieślak, który dodaje, że urząd przygotowuje informację dla wojewody - w kwestii zarówno szkód gospodarczych, jak i rolniczych.

W pierwszej kolejności zajęliśmy się koordynacją działań służb i współpracą z państwową i ochotniczą strażą pożarną. Zabezpieczyliśmy materiały niezbędne do uszczelniania budynków mieszkalnych - mówi w rozmowie z RMF FM wójt Cieślak. Ściągaliśmy dodatkowe plandeki i materiały budowlane, ale przede wszystkim rzetelnie informujemy mieszkańców, bo tego od nas wymagają w tych trudnych momentach. Jesteśmy kontakcie z PGE w kwestii dostaw prądu, bo kilka miejscowości wciąż jest go pozbawionych - dodaje.

Po przejściu nawałnicy w wielu miejscach brakowało prądu. Służby w pierwszej kolejności zabezpieczały domostwa pozbawione dachów, przywracały przejezdność dróg i usuwały połamane drzewa, które zagrażały budynkom i przechodniom.