Mel Gibson lub Robert De Niro wystąpi w największej polskiej superprodukcji filmowej za 200 mln zł. O wiktorii Wiedeńskiej - informuje "Puls Biznesu".

Według gazety, w Polsce na potrzeby finansowania "Victorii" pomysłodawca, Mariusz A. Białek, rejestruje właśnie fundusz filmowy, pierwsze takie narzędzie nad Wisłą. Inwestorzy kupią jego jednostki, a zysk będzie, gdy film odniesie - jeśli odniesie - sukces komercyjny. Podobne z powodzeniem działają za oceanem i za Odrą. W Niemczech takie inwestowanie jest nawet korzystne podatkowo.

Fundusz ma być otwarty, więc każdy mógłby kupić udziały. Ceny jednostki jeszcze nie ustaliliśmy - mówi Białek, który sam wyłoży własne pieniądze na produkcję. Ile? Tyle, ile będzie trzeba, by domknąć polską część budżetu. Bo do skarbonki dolary i euro mają też wrzucić Niemcy i Amerykanie. Tak, by zebrało się 200 mln zł. Byłby to najdroższy w polskich dziejach film - zauważa gazeta.

O „Victorii” od początku myślę w kategoriach kosztów i zysków, a nie jakiejś idée fixe. Chcę na niej dobrze zarobić - nie ukrywa Białek. Produkcja filmu o odsieczy Sobieskiego wpadła mu do głowy tuż po zamachu terrorystycznym na World Trade Center w 2001 r. Skojarzenia nasuwały się same. Znów rozgorzała wojna dwóch religijnych światów. 11 września 1683 r. islamscy bojownicy też stali u progu serca zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. I wtedy, i teraz zachodni świat się zjednoczył - opowiada Białek.