Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku znajduje się na finansowej krawędzi. Szpitale, którym centrum dostarcza krew i osocze są winne placówce aż dziesięć milionów złotych, czyli dwa razy więcej, niż roczny budżet Centrum.

Centrum próbuje odzyskać należności posyłając do dyrektorów szpitali prośby i groźby.

Małgorzata Szafran, dyrektor placówki, apeluje o systemowe rozwiązanie problemu, bo szpital i centrum krwiodawstwa to naczynia połączone: My nie możemy funkcjonować bez szpitali, szpitale nie mogą funkcjonować bez nas, a na wszystkim niestety cierpi pacjent.

Centrum nie może odmówić, musi dostarczyć krew, więc dyrektorzy szpitali na liście wierzycieli umieszczają je na szarym końcu. Placówka co prawda pozyskuje krew od honorowych krwiodawców, ale za badania i przetworzenie krwi płaci i to nie mało. Pokrywa także koszty utrzymania budynku i pracowników.