Chociaż w Polsce brakuje lekarzy, specjaliści z zagranicy, którzy chcą u nas pracować, tracą lata na udowodnienie kim są. Problem porusza poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".

Na tysiąc mieszkańców przypada u nas 2,2 lekarza co stawia nasz kraj na szarym końcu w Europie. Szczególnie poszukiwani są chirurdzy naczyniowi, transplantolodzy i pediatrzy - czytamy w dzienniku.

Tymczasem specjaliści z Ukrainy i innych krajów byłego ZSRR, mający za sobą długi staż zawodowy, nie mogą w Polsce podjąć pracy ponieważ wymaga to długiej, trudnej i kosztownej procedury nostryfikacyjnej. Dziennik podkreśla, że w 2004 roku Polska wypowiedziała konwencję praską z 1972, na podstawie której uznawała dyplomy ZSRR. 

Naczelna Izba Lekarska nie widzi problemu. Jak tłumaczą lekarze, przepisy mają na celu stwierdzenie, że osoba uzyskująca w Polsce prawo do wykonywania zawodu "jest właściwie przygotowana do leczenia pacjenta", a "polscy absolwenci również muszą odbyć staż i zdać egzamin".

Cały artykuł w najnowszym wydaniu "Gazety Wyborczej".

(mal)