Wyższe lub nowe podatki, czy dodatkowe opłaty przy sprzedaży mieszkania w ciągu roku od jego zakupu - to pomysły na walkę ze spekulantami i funduszami inwestycyjnymi, które hurtowo wykupują mieszkania. Te potem stoją puste, bo inwestorzy czekają na wzrost ich wartości. A na rynku brakuje wolnych mieszkań, bo popyt jest ogromny. Dlatego rząd ma zamiar interweniować na rynku nieruchomości - potwierdziło RMF FM.

Ceny mieszkań mogą budzić grozę. Rosną od lat, a ostatnio lawinowo - oprócz popytu przykładają się do tego rosnące koszty robocizny czy materiałów budowlanych. W ciągu II kwartału 2021 roku ceny mieszkań w dziesięciu największych miastach w kraju wzrosły średnio o niemal 4 proc., wynika z raportu Narodowego Banku Polski.  

Do tych wzrostów dokładają się także spekulanci i fundusze inwestycyjne - skupują mieszkania partiami, by następnie czekać ze sprzedażą na wzrost ich wartości. W tym roku jeden ze skandynawskich funduszy zakupił na podstawie jednej umowy 1000 mieszkań płacą 100 milionów euro.  Przez to na rynku dostępne jest mniej mieszkań, a popyt wcale nie maleje. Z szacunków wynika, że czysto spekulacyjne zakupy nie przekraczają kilku procent rynku, zakupy przez fundusze to mniej niż 1 proc., ale Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które przygotowuje projekt ustawy, woli dmuchać na zimne, by opanować tę sytuację - przyznał reporterowi RMF FM wiceszef resortu Piotr Uściński.

Mamy bardzo dużą podaż na rynku mieszkaniowym, bo jest większa o ponad 50 proc. w porównaniu z rokiem 2015. Ale mamy też duży popyt, wynagrodzenia rosną, bezrobocie maleje, wobec czego Polaków coraz częściej stać na własne cztery kąty, chcą kupować mieszkania, chcą budować domy. My to widzimy i chcemy, żeby ta duża podaż trafiała do polskich rodzin. Jeśli ktoś kupuje mieszkania tylko po to, żeby spekulować i nie przeznacza tego mieszkania na wynajem, tylko mieszkanie stoi puste po to, żeby zyskało na wartości, i żeby można było na nim zarobić, to tu jest pole do interwencji. Tutaj powinna nastąpić interwencja. Szykujemy rozwiązania dotyczące takich pustostanów - mówi wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński.  

Ponieważ, na szczęście, żyjemy w kraju wolnorynkowym, to rząd nie może wprowadzić zakazu hurtowego skupowania mieszkań, limitów sprzedaży, nakazu wynajmowania lokum czy zakazu sprzedaży mieszkania niedługo po zakupie. Ale minister Piotr Uściński mówi wprost: Pustostany związane z inwestycjami, ze spekulacją, trzeba eliminować albo rozsądnie opodatkować. Nie chodzi o wszystkie pustostany w Polsce, bo na pewno są sytuacje, gdzie jest to naturalne. Warto nadmienić, że pustostan w tym kontekście to nie opuszczony budynek, a choćby nowe mieszkanie, zakupione przez inwestora, które stoi puste ze względów inwestycyjnych.

Analizujemy różne rozwiązania mające na celu takie opodatkowanie sytuacji, kiedy mieszkania stoją puste, niewynajęte. Takie mieszkanie mogłaby kupić i zamieszkać w nim polska rodzina, bo popyt jest bardzo duży, a jednak ktoś decyduje się na to, żeby ono stało puste. Zyski z takiej inwestycji powinny być opodatkowane - mówi nasz rozmówca.

Jednym z możliwych rozwiązań jest wprowadzenie podatku katastralnego od drugiego lub trzeciego mieszkania. Nie mamy na razie takich ustaleń ­- ucina minister Uściński. Ale z naszych informacji wynika, że ten mechanizm jest brany pod uwagę, nie wiadomo jednak, od którego posiadanego mieszkania. Oznaczałoby to, że np. od trzeciego mieszkania pobierany byłby nie podatek od nieruchomości, a właśnie podatek katastralny, uzależniony wprost od wartości nieruchomości.

Kolejną możliwością jest wprowadzenie podatku od zysku ze spekulacji - dodatkowymi opłatami mogłyby zostać obarczone transakcje sprzedaży mieszkań, które niedawno zostały zakupione. Jeśli mieszkanie stoi puste - to też znalazłby się odpowiedni paragraf zmuszający nas do dodatkowych opłat.

Pytanie ejdnak, czy te rozwiązania nie uderzą jednak rykoszetem w zwykłych obywateli, których stać na zakup trzeciego czy czwartego mieszkania?

Na pewno nie będziemy szukali tych pieniędzy u rodzin, które kupują mieszkanie dla dziecka i ono chwilowo stoi puste, czy czeka aż dziecko osiągnie dorosłość - to nie chodzi o opodatkowanie takich sytuacji. Chodzi o takich ludzi, którzy ewidentnie zajmują się spekulacją, mają dużą liczbę mieszkań i one stoją puste - takie mieszkania powinny być opodatkowane. W moim przekonaniu to nie powinny być pieniądze dla Skarbu Państwa, tylko powinny być odpowiednie narzędzia, żeby samorządy mogły te podatki ściągać.

To kolejny ważny element pomysłów Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Projekt ustawy może przewidywać nowe narzędzia dla samorządów. Gminy odpowiadałyby za weryfikację do kogo tak naprawdę należy nieruchomość - do spekulanta czy do rodzinnego interesu. Samorządy ściągałyby nowe, dodatkowe opłaty, które trafiałyby do lokalnego budżetu. A gminy mieszkalnictwem zajmują się na wielu poziomach, pieniądze te mogłyby być przeznaczone na budownictwo komunalne czy socjalne. Rząd często się do niego dorzuca, ale gmina musi mieć wkład własny - mogłaby go pozyskać właśnie z nowych opłat nałożonych na spekulantów.

To wszystko na razie pomysły urzędników. Szczegółowe rozwiązania być może poznamy jeszcze w listopadzie.

Chciałbym, żeby w ciągu kilku tygodni pojawiły się szczegółowe propozycje ­- kończy wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński.