Nie udało się znaleźć wartego 200 tys. złotych zaginionego policyjnego drona. Jak ujawniliśmy w RMF FM miesiąc temu, białostoccy policjanci podczas akcji w okolicach Makowa Mazowieckiego stracili kontakt z bezzałogową jednostką obserwacyjną.

Jak informuje reporter RMF FM policjanci już nie prowadzą poszukiwań na miejscu, w okolicach Makowa. Próbują natomiast  jeszcze zaangażować do działań policyjnych informatyków. 

Mimo, że dron nie miał lokalizatora, to jednak - jak się dowiedzieliśmy - był wysoko zaawansowanym urządzeniem elektronicznym. Badane są możliwości namierzenia bezzałogowca właśnie metodami elektronicznymi. 

Jak dotąd policjanci przeczesywali pola i lasy w okolicach, w których jednostka zniknęła im z zasięgu. Wiadomo, że dron miał wystarczający zapas energii, by wrócić do operatora. 

Wciąż więc aktualne są dwie wersje - że doszło do awarii, a także, że ktoś przejął nad nim kontrolę. Może się też okazać, że jeśli spadł na ziemię, znalazca go przywłaszczył i dlatego nie natrafiono na jego ślad w okolicy.