Na 500 dni przed rozpoczęciem Euro 2012 reporter RMF FM sprawdził jak podczas mistrzostw będą wyglądały podróże kibiców i turystów po Polsce. Lepiej wybrać samochód niż pociąg - radzą eksperci. Zwłaszcza, że UEFA "połączyła" polskie miasta wbrew oczekiwaniom planujących inwestycje. Kibice będą się poruszać między Poznaniem, a Gdańskiem oraz Warszawą i Wrocławiem.

Na dworcach będą na nich czekać przypudrowane, umyte, a czasem nawet pomalowane budynki i nieco odnowione perony. Dworce będą robić lepsze niż teraz wrażenie. Gorzej z pociągami. 500 dni to za mało, żeby odnowić tabor, żadnych nowych wagonów nie będzie. Oby udało się wykorzystać to co jest - mówi Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych. Trzeba by trzymać kciuki, żeby wagony Intercity, które stoją gdzieś w krzakach, bo nie ma środków na naprawę. Żeby te pieniądze się znalazły i żeby takich wagonów też się sporo nie pojawiło - dodaje.

Warszawa - Wrocław, czy Poznań - Gdańsk, nie ma różnicy. Podróż na obu trasach trwa i będzie trwać co najmniej pięć godzin, choć UEFA wymaga trzech. Plany inwestycji ogłoszone po wyborze Polski i Ukrainy udało się kolejarzom zrealizować zaledwie w jednej piątej, drogowcom, tylko w połowie.