"Poznałem osobiście pana Pawła Pawlikowskiego. To światły człowiek. Kosmopolita. Człowiek o wielkim skupieniu. Wiedziałem, że mam o czynienia z wybitną osobowością" - mówi o reżyserze "Zimnej wojny" Pawle Pawlikowskim, poranny gość RMF FM Emilian Kamiński aktor filmowy i teatralny. Jak dodaje, trzy oskarowe nominacje dla filmu to sukces. "A statuetka? Różnie z tym bywa" – podkreśla.

Aktor Emilian Kamiński pytany o Hollywood mówi: to naprawdę fabryka snów. Byłem tak jako turysta. Do głowy by mi nie przyszło, żeby tam pojechać - tłumaczy. Na pytanie Roberta Mazurka, jak podsumowałby ponad trzy lata PiS w kulturze, gość RMF FM odpowiada: nie odczuwam presji.

Robię swoje. W moim teatrze muszę dbać o widza i o repertuar - tłumaczy. Jak dodaje, miesięcznie, utrzymanie jego prywatnego teatru kosztuje 300 tysięcy złotych.

Na pytanie jak ocenia ministra kultury Emilian Kamiński odpowiada: Cóż ja mogę oceniać? Będzie można oceniać po jakimś czasie - twierdzi. 

Emilian Kamiński pytany jak dopiera repertuar w swoim teatrze tłumaczy, że tematy przynosi życie. Jeżeli wiem , że jest problem z dopalaczami, robię spektakl "Dopalacze" za własne pieniądze, albo szukam instytucji, która może mi pomóc.

Nie mogę się powiedzieć, że się dorobiłem na teatrze. Mnie to tyle kosztuje i zdrowia, i pieniędzy, że nie mogę powiedzieć, że się dorobiłem. Ale żyję - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Emilian Kamiński.

Aktor i dyrektor teatru "Kamienica" podkreślał, że koszty prowadzenia instytucji kultury są wysokie. Jest mi trudno go utrzymać. 300 tysięcy miesięcznie to nie ma żartów - tyle muszę zarobić, żeby się utrzymać - stwierdził.

Dużo się zmieniło w Polsce, (...) natomiast ten układ szpitalnictwo-szkolnictwo i kultura ciągle jeszcze tak się plącze w przepisach, które są z tamtych (PRL-owskich - red.) czasów. I to chyba pora, żeby ten temat też przewietrzyć - dodał Kamiński.

Robert Mazurek: Trochę niedosyt czy jednak cieszymy się, że były trzy nominacje?

Emilian Kamiński: Ale oczywiście, to wspaniałe wyróżnienie - trzy nominacje do Oscarów. Zresztą słyszymy, że oni są zadowoleni wszyscy, prawda? To jest piękne.

Rzeczywiście to Hollywood to jest taka fabryka snów. Ja na przykład jestem skromnym aktorem, ale nawet do głowy mi nie przyjdzie, że kiedykolwiek mógłbym tam pojechać. Byłem tam prywatnie jako turysta.

To jest wspaniałe wyróżnienie. Ja z wielką satysfakcją myślę o tym, że ci nasi twórcy byli w Hollywood, zaznaczyli swoją obecność, film się podoba amerykańskiej publiczności - i to jest bardzo ważne. A statuetka Oscara - różnie przecież z tym bywa.

"Zimna wojna" była bardziej dostrzeżona w Europie, Stany - rozumiem - kierują się swoimi prawami. A jednym z tych praw jest coś, co trochę odróżnia te Oscary od innych nagród, mianowicie dość duża obecność platform internetowych: serialowych, filmowych, takich jak Netflix, który był producentem "Romy" choćby. Widzimy teraz inwazję seriali na świat filmu?

Rzeczywiście seriale teraz są tak robione jak filmy, są bardzo dobrze robione. Mówię np. o "Grze o tron" - mojej ulubionej, czekam i oglądam to z dużym zamiłowaniem. To jest bardzo precyzyjnie robione, jest świetny scenariusz, jest to bardzo precyzyjnie grane, wymyślone, widać, że włożona jest tu ogromna praca - i to się opłaca.

Coraz większe budżety.

Ale przypominam nasze seriale: był taki np. "Czterdziestolatek" - jak był precyzyjnie robiony - czy "Wojna domowa". Praca zawsze się opłaca.

Ale u nas "Czterdziestolatek" miał kilkanaście odcinków i stop - dzisiaj miałby kolejne sezony.

Tak, ale przypominam o sposobie przyłożenia się - to jest bardzo ważne. Jak robi się tylko tak po łebkach - to i potem jest "po łebkach".

Wróćmy na chwilę do Polaków tam: Paweł Pawlikowski dostał Oscara za "Idę", teraz jego film był nominowany w trzech kategoriach. Dlaczego tak się dzieje, że to taki jedyny polski "eksportowy" reżyser?

Poznałem pana Pawła osobiście, był u mnie w Kamienicy, rozmawialiśmy. To bardzo światły człowiek, myślę, że kosmopolita.

Ale dlatego, że jest kosmopolitą, jest zauważany?

Nie wiem, natomiast na pewno jest to człowiek o wielkim skupieniu. Jak on mówi - to patrzyłem, mówię: ojej, mam do czynienia z naprawdę wybitną osobowością, z człowiekiem, który bardzo się skupia na tym, co robi - to jest również bardzo ważne.

Moje pytanie dotyczyło tego, dlaczego tak naprawdę tak trudno Polakom przebić się do Hollywood w czasach, w których wszystko staje się coraz łatwiejsze?

A pamiętasz film "Ziemia obiecana"? Dlaczego ten film nie dostał Oscara? Żaden inny film tak nie zasługiwał...

To rzeczywiście absolutnie wybitny film, tylko że to było 100 lat temu.

Tak, ale to był Wajda! Wielki... Mieliśmy fantastycznych reżyserów...

Wajda był niedoceniony, dostał Oscara dopiero na koniec "za zasługi".

Ale wielu bardzo reżyserów było niedocenionych czy aktorów - mieliśmy kiedyś wielkich, wspaniałych aktorów. Przypominam, że jak Tadeusz Łomnicki we Współczesnym grał Artura Ui, to Jack Nicholson przyjeżdżał do Warszawy przyglądać się aktorstwu Tadeusza Łomnickiego. To o czymś świadczy.

Były czasy, zobaczymy może one jeszcze wrócą. Porozmawiajmy trochę o tym co dookoła. Nie tylko o Oscarach. Jak wyglądają trzy lata PiS-u z perspektywy pańskiej, z perspektywy dyrektora teatru. Czy to są trzy lata cenzury, jak mówi opozycja? Czy też trzy lata całkowitej wolności słowa, jak zapewnia nas PiS?

Ja pracuje tak samo, jak pracowałem. Teatr, przypominam mój, za chwilę będzie miał 10 lat, także...10 lat pełnej działalności.

Teatr, to "Kamienica" w Warszawie.

Teatr mój "Kamienica". Także ja nie odczuwam jakiś różnic. Ja robię swoje po prostu. Jest to teatr, który prowadzi moja fundacja. Teatr niezależny, teatr, który musi się starać o widza. Czyli, ja muszę bardzo dbać o repertuar, bardzo dbać o stosunek do widza, o to, żebym przeżył, drodzy państwo. Jeżeli mówimy o biznesie, to utrzymanie tego teatru to jest 300 tysięcy miesięcznie. Nie ma żartów, prawda?

Trzeba te pieniądze zdobyć.

Trzeba zdobyć. Szuka się mecenasów. Moim wspaniałym mecenasem, partnerem... Nie wiem, mówi się nazwy? Można?

Można.

Jest PKN Orlen. Ja jestem po prostu bardzo zadowolony, że ta instytucja doceniła mój  teatr i pomaga mi.

Ja się cieszę, że ktoś docenia. Pan powiedział dwa lata temu w naszym studiu, że warto jeszcze to nasze podwórko trochę przetrzepać. Posprawdzać jak są publiczne pieniądze na teatr wydawane...

Tak.

I czy minister Gliński posłuchał pańskiej prośby?

Na ten temat z panem ministrem nie rozmawiałem. Natomiast generalnie, drodzy państwo, jest tak, że moim zdaniem wielkim problemem jest odpowiedzialność za państwowe pieniądze. To jest to, że... Ja widzę taką możliwość, różne są modele, na przykład Niemcy mają taki model, że są rady nadzorcze.

W teatrach publicznych.

W teatrach publicznych. Są normalne rady nadzorcze, które nadzorują jak są wydawane pieniądze.

To jak są nasze pieniądze wydawane, pieniądze podatników... to jeszcze o tym porozmawiamy. Jedno pytanie na koniec. Jakim ministrem kultury jest Piotr Gliński?

Prowadzę 10 lat teatr, w związku z tym nie umiem ocenić.

Ostrożność godna dyplomaty.

Tak. Ale to jest za duża instytucja - ministerstwo i minister. Ja jestem małym teatrem. Cóż ja mogę ocenić ministra...

Ja nie pytam, jak minister działa przy teatrze "Kamienica", bo nie działa. To nie o to chodzi. Ale pan jako aktor, jako reżyser, jako twórca, ocenia. Tak jak każdy z nas. I o tę opinię pytam.

Z mojej perspektywy nie mam jakichś kłopotów ze strony ministerstwa. Kolejny konkurs, bo ja startuję w konkursach w ministerstwie. Np. na zmianę świateł, bo przeszedłem na LED-owe. Udało mi się wygrać, mam teraz LED-owe światła, bardziej oszczędne. W teatrze nie jest tak gorąco itd. To biorę za pozytyw. Natomiast wydaje mi się, że będzie można ocenić po jakimś większym czasie. 

Ale politycy interesują się teatrem tylko wtedy, kiedy wybucha jakiś skandal. Tak było przy okazji Teatru Powszechnego, teraz Marek Jakubiak, polityk narodowy mówi: "A dlaczego my właściwie dotujemy Teatr Żydowski, bo w Izraelu nie ma teatru polskiego, więc nie powinniśmy go dotować".

To już są sprawy indywidualne, to są sprawy zaszłości. Ja bym chciał tylko panu ministrowi - z całym szacunkiem - zwrócić uwagę, że istnieje taki teatr, jak mój. Istnieją teatry prywatne, gdzie stoi taki człowiek, który chce koniecznie coś dla kultury polskiej zrobić. I moja "Kamienica" jest taka. Ja po prostu chcę pracować dla kultury i gdyby państwo bardziej mi pomogło, byłbym zadowolony.