Irackie służby bezpieczeństwa nakazały wszystkim dziennikarzom niezwłoczne opuszczenie miasta pod groźbą aresztowania. Władze obawiają się, że na życie korespondentów przygotowywany jest zamach.

Policja nawołuje również, by z miasta wycofali się wszyscy zwolennicy Muktady Al-Sadra, którzy przybyli tu w ostatnich dniach. Od teraz miasto jest zamknięte - podkreślają jej przedstawiciele.

Walki miedzy sadrystami a wojskami koalicji w tym świętym mieście szyitów wybuchły dziś rano ponownie po dwudniowej przerwie. Setki członków Armii Mahdiego oraz ich przywódca nadal ukrywają się w meczecie-mauzoleum imama Alego.

Iracki rząd zabronił irackim siłom bezpieczeństwa prób szturmu na meczet. Rząd wydał wyraźne rozkazy siłom bezpieczeństwa, zabraniając naruszania w jakikolwiek sposób sanktuarium i świętości mauzoleum imama Alego - głosi oświadczenie, wydane przez irackie MSW.

Poinformowano też, że o uszanowanie świętych miejsc w Nadżafie zwrócono się do prowadzących tam operację sił amerykańskich.

Starcia w Nadżafie rozpoczęły się 5 sierpnia. W piątek doszło do prowizorycznego zawieszenia broni w związku z rozmowami, które jednak zakończyły się fiaskiem w sobotę wieczorem.

Rząd iracki od razu zapowiedział wznowienie operacji militarnej. Nie wiadomo na razie, czy niedzielne starcia to już ofensywa. Źródła szpitalne informowały po południu o trzech zabitych i ośmiu rannych Irakijczykach.

W mieście słychać było dziś rano wybuchy pocisków artyleryjskich i odgłosy strzałów z broni automatycznej. Na ulice wyjechały amerykańskie czołgi i transportery opancerzone. Walki skoncentrowały się w rejonie Starego Miasta i pobliskiego cmentarza.

Co najmniej jeden pocisk, najprawdopodobniej z działka czołgowego, eksplodował koło meczetu immama Alego, ale sama świątynia nie ucierpiała.