Lekarz, który badał w Wielką Sobotę półtoraroczną dziewczynkę w Polanicy Zdroju nie musiał wzywać pogotowia. To ustalenia raportu przygotowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dziecko po wizycie wróciło do domu, gdzie kilka godzin później zmarło.

Dziecko skorzystało z porady ambulatorium nocnej i świątecznej pomocy, a nie szpitalnego oddziału ratunkowego. Lekarz z ambulatorium ma prawo wezwać karetkę, ale nie musi tego robić. To do niego zależy decyzja - przyznaje Joanna Mierzwińska z NFZ.

Pracownicy funduszu ustalili, że dziecko otrzymało skierowanie do szpitala. Natomiast pielęgniarka potwierdziła, że matka sama chciała zawieść dziewczynkę na specjalistyczny oddział.

W raporcie fundusz nie oceniał, czy lekarz podjął słuszną decyzję nie wzywając karetki ze szpitala w Kłodzku, gdzie znajduje się specjalistyczny oddział. Kontrola obejmowała jedynie pracę ambulatorium danego dnia. Fundusz nie miał w tej kwestii zastrzeżeń.

Sprawę wciąż bada prokuratura. Śledczy czekają na szczegółowe wyniki sekcji zwłok, które mają wyjaśnić przyczyny śmierci dziewczynki. 

(ug)