Są zarzuty dla dwóch mężczyzn w związku z pobiciem policjanta z Sosnowca. Funkcjonariusz twierdzi, że w nocy z soboty na niedzielę został napadnięty przed jednym z lokali, a ktoś zabrał mu służbową broń.

Zarzut pobicia policjanta prokuratura postawiła dwóm mężczyznom, którzy wcześniej byli przesłuchiwani jedynie w charakterze świadków. Śledczy zdobyli jednak dowody, które pozwoliły na sformułowanie zarzutów. Jednocześnie prokuratura uznała, że nie ma potrzeby stosowania wobec podejrzanych aresztu. Grozi im do 3 lat więzienia.

W sumie w związku ze sprawą zatrzymano pięć osób. Wobec trzech śledczy nie zdecydowali się na stawianie zarzutów.

Oprócz śledztwa w sprawie pobicia policjanta prokuratura zapowiada jeszcze jedno - w sprawie samego funkcjonariusza, który utracił służbową broń, bo jej odpowiednio nie zabezpieczył, a to czyn karalny.

Reporterka RMF FM Anna Kropaczek ustaliła, że policjant, który w nocy z soboty na niedzielę stracił służbową broń, był pod wpływem alkoholu. On sam twierdzi, że został napadnięty, a do ataku miało dojść przed jednym z sosnowieckich lokali przy ulicy Zamkowej. Funkcjonariusz nie był wtedy na służbie, a wolny czas spędzał z dziewczyną. W pewnym momencie podejrzani mężczyźni zaczęli zaczepiać kobietę, doszło do awantury i szamotaniny. Wtedy właśnie ktoś miał zabrać policjantowi służbowy pistolet Walther P99.

Ostatecznie broń odnaleziono - jak ustaliła nasza reporterka - wraz z całą amunicją. Pistolet był ukryty w okolicach stacji kolejowej w Sosnowcu.