Rodzinny dramat w Zabrzu. Opiekunowie znęcali się tam nad dziećmi w wieku 10 i 11 lat. Kobieta i mężczyzna usłyszeli już zarzuty, a dzieci trafiły do placówki opiekuńczej.

Dramat musiał trwać co najmniej od lipca ubiegłego roku. Wszystko wyszło na jaw w miniony piątek - dziewczynka nie chciała zmienić ubrania przed lekcją WF-u, a dzień wcześniej szkolny pedagog zauważył na jej rękach siniaki. Wezwany do szkoły lekarz stwierdził, że ślady dotkliwego pobicia dziewczynka ma na całym ciele.

Do pobicia musiało dojść w środę. Lekarz powiedział policjantom, że wcześniej nie widział tak pobitego dziecka - mówi Agnieszka Żyłka z policji w Zabrzu.

Brat dziewczynki nie miał śladów pobicia, ale nad rodzeństwem znęcano się również psychicznie. Dzieci miały np. półkę z wydzielonym jedzeniem w lodówce.

W szkole rodzeństwo było bardzo spokojne. Dzieci zwykle ubrane były w długie spodnie i koszulki z długimi rękawami.

Jak dowiedział się nasz reporter, kilka lat temu rodzeństwo zostało adoptowane przez kobietę. Teraz, kiedy jej i jej partnerowi postawiono zarzut znęcania się nad dziećmi, zrzekła się praw do nich.

Policja ustaliła ponadto, że mężczyzna od 10 lat znęcał się nad swoim niepełnosprawnym ojcem.

Po postawieniu zarzutów oboje zostali zwolnieni. Są pod policyjnym dozorem i nie wolno im zbliżać się do dzieci.

(abs)