"Strajkujące pielęgniarki przedstawiły we wtorek nowe propozycje. Kolejna tura rozmów rozpocznie się w środę w południe" - poinformowała dyrektor CZD Małgorzata Syczewska. Dodała, że placówki nie stać na zrealizowanie podwyżek dla jednej grupy zawodowej w wysokości ponad 20 milionów złotych rocznie. Oskarża też pielęgniarki o sabotowanie rozmów.

"Strajkujące pielęgniarki przedstawiły we wtorek nowe propozycje. Kolejna tura rozmów rozpocznie się w środę w południe" - poinformowała dyrektor CZD Małgorzata Syczewska. Dodała, że placówki nie stać na zrealizowanie podwyżek dla jednej grupy zawodowej w wysokości ponad 20 milionów złotych rocznie. Oskarża też pielęgniarki o sabotowanie rozmów.
Pielęgniarki z różnych stron Polski przyjechały do CZD, 7 bm. aby wesprzeć strajkujące koleżanki. /Tomasz Gzell /PAP

Protest pielęgniarek trwa ponad 2 tygodnie. W poniedziałek dyrekcja placówki zdecydowała o zawieszeniu pracy czterech oddziałów i przesunięciu personelu do tych klinik, gdzie są pacjenci.

Po godz. 20 we wtorek Syczewska poinformowała dziennikarzy, że kolejna tura rozmów się zakończyła i nie przyniosła porozumienia. Mówiła, że w poniedziałek wspólnie zostało wypracowane porozumienie, które zarząd związku pielęgniarek wstępnie zaakceptował i zaproponował we wtorek jego podpisanie. Potem - dodała - pielęgniarki z tego zrezygnowały.

Dziś zarząd związku zawodowego pielęgniarek po raz kolejny wyszedł z nową propozycją porozumienia, w której nastąpiły istotne zmiany w istotnych, dotychczas ustalonych punktach oraz pojawiły się kolejne, które wcześniej zarząd zgłaszał, a następnie odrzucił - powiedziała Syczewska. Podkreśliła, że zarząd związku wielokrotnie zmieniał zdanie, składał nowe propozycje i się z nich wycofywał, a tak naprawdę przychodził z jednym pytaniem - czy wzrośnie wzrośnie kwota podwyżki.

"Strajk przedłuża się przez osobiste ambicje jednej z pielęgniarek"

Szefowa Centrum twierdzi, że jeden z głównym powodów przeciągających się negocjacji są osobiste ambicje jednej z pielęgniarek.

Jeśli prawdą jest, że strajk przedłuża się przez ambicję tej pielęgniarki, która za wszelką cenę chce zrealizować swój prywatny cel, to Centrum Zdrowia Dziecka tym bardziej apeluje o uszanowanie trudnej sytuacji finansowej i przyjęcie wypracowanego wspólnie i zaakceptowanego już wstępnie porozumienia - oskarża Małgorzata Syczewska. 

Pielęgniarki mają też według dyrekcji sabotować rozmowy, zmieniać postulaty i nie wykazywać chęci porozumienia. 

"Szpitala nie stać na zrealizowanie podwyżek w wysokości ponad 20 milionów złotych rocznie"

Strajkujące chcą 400 złotych podwyżki i pięć procent więcej za dyżury nocne i świąteczne. Dyrekcja zgadza się tylko na podniesienie wynagrodzenia o 250 złotych. Zadłużonego na 335 milionów złotych Instytutu, mającego ujemny bilans za poprzedni rok w wysokości 31 milionów złotych, nie stać na zrealizowanie podwyżek dla jednej grupy zawodowej w wysokości ponad 20 milionów złotych rocznie - podkreśliła Syczewska.

Dodała, że dzięki 100 mln zł pomocy przekazanej przez resort skarbu w styczniu tego roku CZD miało szansę wyjść na prostą. Strajk wraz z nierealistycznymi żądaniami finansowymi może tę szansę całkowicie zniweczyć - powiedziała.

W CZD jest zatrudnionych ok. 800 pielęgniarek. Strajkujące twierdzą, że każdego dnia w szpitalu brakuje ich ok. 70 i nie są w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki i bezpieczeństwa. Domagają się podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Spór zbiorowy pielęgniarek z dyrekcją CZD trwa od grudnia 2014 r.

(mal)