Nieco ponad dwa metry kwadratowe, podwyższone łóżko z desek i kilka zasłon zamiast drzwi – to dom pana Jana. Mężczyzna mieszka w ziemiance, którą sam zrobił w lesie pod Zgierzem koło Łodzi i nawet teraz nie zamierza się stamtąd wyprowadzać.

W ciągu dnia dziś temperatura w okolicach Łodzi wynosiła -12/-13 stopni Celsjusza. To nie jest mróz, który by przerażał pana Jana. Mężczyzna opowiada, że do snu wcale nie musi zakładać kilku warstw ubrań. Mam kołdrę, którą sam zrobiłem - mówi pan Jan - To koc z prawdziwej wełny, kołdra (kupiona w lumpeksie), jeszcze jeden koc (ale to już nie prawdziwa wełna i już nie daje tyle ciepła). Wszystko jest w bawełnianej powłoczce. Do tego mam poduszkę z puchu - też powleczoną. Jest mi cieplutko i normalnie śpię.

Pan Jan nie śpi na podłodze, ale na łóżku zrobionym z desek ułożonych na podwyższeniu. Mężczyzna nie zdradza, w jaki sposób ładuje komórkę. Prądu w ziemiance - rzecz jasna - nie ma. Jedyne oświetlenie to świeczki. Ma też radio na baterie.

Pan Jan nie jada ciepłych posiłków. Piję coś gorącego, gdy idę na kawę do miasta. Ale to nie jest codziennie - mówi.

Przeniósł się do ziemianki, gdy zaczęły się zimne dni; wcześniej mieszkał w lesie w namiocie.

Mężczyznę codziennie odwiedzają strażnicy miejscy, żeby sprawdzić, czy może nie zmienił zdania i nie chce przenieść się do schroniska.

(j.)