Kapitan Andrzej Lasota. Jego staż pracy na morzu wynosi łącznie 52 lata. Zaczął pływać już po ukończeniu jednej z najstarszych morskich szkół średnich w Polsce - Technikum Rybołówstwa w Darłowie. Najpierw jako marynarz, później już jako dowodzący jednostkami, odwiedził niemal każdy zakątek świata. Spod jego ręki wyszło, a właściwie wypłynęło na morza przynajmniej kilkunastu nawigatorów - oficerów i dziś już także kapitanów. W lipcu 2019 roku Andrzej Lasota dowodził statkiem UBC Savannah pod cypryjską banderą. Jednostka transportowała ładunek z Kolumbii do Meksyku. Podczas opróżniania ładowni w porcie w Altamirze, załoga znalazła podejrzane pakunki. Prace wstrzymano, a kapitan powiadomił o sprawie portowe służby. Okazało się, że w workach było ponad 200 kg kokainy. Śledczy przyjęli, że to polski kapitan odpowiadał za przemyt. Na udowodnienie przed sądem swojej niewinności - Andrzej Lasota rok i 9 miesięcy musiał czekać w meksykańskim więzieniu.

19 marca w Faktach o 18:30, mogliśmy poinformować naszych słuchaczy o uniewinnieniu kapitana. Informacja przekazana na antenie RMF FM brzmiała:

"Informacja z ostatniej chwili! Polski kapitan Andrzej Lasota został uniewinniony przez meksykański sąd. przypomnijmy - nasz rodak był oskarżony o przemyt pond 200 kg kokainy na dowodzonym przez siebie statku, mimo, że sam zgłosił policji podejrzane pakunki w ładowniach. Więcej o tej sprawie w kolejnych Faktach!"

O 19:00 mogliśmy przekazać słuchaczom więcej szczegółów, które napływały do nas z Meksyku oraz od najbliższej rodziny kapitana Lasoty.

Tydzień później kapitan Andrzej Lasota wylądował w Polsce. 

O piekle meksykańskiego więzienia, samotności, przygotowaniach do procesu i tęsknocie za rodziną, która była jednocześnie motywacją do walki o udowodnienie swojej niewinności - zgodził się opowiedzieć przed naszymi kamerami.

Kapitan Lasota mimo pozornie beznadziejnej sytuacji, w jakiej znalazła się załoga UBC Savannah, podtrzymywał swoich ludzi na duchu. Kilkoro członków załogi przeżyło potężną traumę po pierwszym aresztowaniu przez meksykańskie służby. Byli na skraju załamania nerwowego.

Cytat

Trzech z nich nie było w stanie pełnić wachty. Wstawali, siadali, kładli się - nie wiedzieli co robią. Trzeba było ich pilnować. Oficerowie - pierwszy, trzeci i drugi mechanik - oni byli najtwardsi z tego grona - musieli pilnować reszty załogi. Trzeba było ich wziąć do siebie, zrobić parę zebrań i im wytłumaczyć - nic żeście nie zrobili! Skoro nic nie zrobiliście to trzymamy się razem. Trzymamy się razem i wyjdziemy z tego!
relacjonuje kapitan Andrzej Lasota dla RMF FM.

Krótko przed Bożym Narodzeniem, a były to trzecie Święta spędzane w meksykańskim więzieniu, opisywaliśmy wyrazy wsparcia, płynące do Andrzeja Lasoty. Filipińczycy z jego załogi, już po powrocie do domu ułożyli modlitwę o szybkie uwolnienie kapitana. Listy ze słowami otuchy dotarły do Polaka od kapitanów i marynarzy z całego świata.

Cytat

Oczywiście, że to dodało skrzydeł. Przyszedł cały plik listów, oczywiście w formie e-maili, bo list w więzieniu w Tepic od bramy do celi idzie miesiąc do dwóch. Muszą go najpierw przeczytać, choć jest to nielegalne.
kapitan Lasota w rozmowie z Mateuszem Chłystunem

Kapitan Lasota cieszył się więzieniu ogromnym poważaniem wśród osadzonych. Zadecydował o tym przypadek medyczny. Polak dzięki swoim umiejętnościom i przeszkoleniu z zakresu udzielania pierwszej pomocy - uratował współwięźnia, który dostał poważnego ataku epilepsji.

Pielęgniarka spanikowała, a ja miałem w swoim życiu już taki przypadek. Wiedziałem co robić. Tyle - opowiada Lasota.

Dziś piekło meksykańskiego więzienia to dla kapitana na szczęście tylko wspomnienie. Tym co pomogło mu przetrwać w odosobnieniu i zamknięciu był w pierwszej kolejności trwający ponad pięć dekad staż na morzu. Składa się na niego nie tylko doświadczenie współpracy z ludźmi, dowodzenie załogami, ogromna odpowiedzialność i odporność na trudne warunki, ale też umiejętność radzenia sobie z rozłąką z bliskimi. To wszystko pozwoliło Andrzejowi Lasocie przyjąć konkretny plan przygotowań do procesu, by precyzyjnie wyjaśnić śledczym co wydarzyło się na statku w feralnym lipcu 2019 roku. Kapitan zapytany o to, czy świadomość niewinności, była główną siłą, która pozwoliła mu przetrwać meksykańskie więzienie, odpowiada, z trudem ukrywając wzruszenie: Nie, główną siłą była moja rodzina.