Węgierski prawnik Tamas Lattmann oświadczył, że proces o ewentualne przekazanie Polsce posła Marcina Romanowskiego nie ruszy, dopóki minister sprawiedliwości Węgier nie przekaże policji wniosku o jego zatrzymanie. "A do tego może w ogóle nie dojść" - powiedział w rozmowie z PAP.

To węgierskie ministerstwo sprawiedliwości, które otrzymało od władz polskich nakaz aresztowania, powinno powiadomić policję o konieczności aresztowania Romanowskiego - stwierdził Lattmann.

Prokuratura zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw

Prokuratura Krajowa zarzuca Marcinowi Romanowskiemu, który był w latach 2019-2023 wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu. Po decyzji sądu o trzymiesięcznym areszcie dla Romanowskiego polityk udał się na Węgry, gdzie uzyskał azyl polityczny. W efekcie sąd wydał wobec posła Europejski Nakaz Aresztowania (ENA).

Węgierski resort sprawiedliwości podał, iż sprawa ewentualnego przekazania posła Romanowskiego do Polski trafiła do sądu stołecznego w Budapeszcie. Sąd ten, w przesłanym PAP komunikacie, przekazał, że cała procedura może zostać wszczęta dopiero po jego odnalezieniu, zatrzymaniu i postawieniu przed sądem przez właściwe organy.

Bez inicjatywy rządu zatrzymanie nie bedzie możliwe

Jak podkreślił Lattmann, w praktyce może w ogóle nie dojść do rozpoczęcia procesu przed sądem w Budapeszcie, jeśli rząd Viktora Orbana nie zechce współpracować z polskimi władzami.

Bez inicjatywy rządu policja nie może zatrzymać Romanowskiego, nawet jeśli taki wniosek wpłynąłby na policję na przykład od jakiegoś węgierskiego polityka opozycyjnego.

W takim wypadku mówimy o naruszeniu prawa europejskiego, gdyż chodzi o Europejski Nakaz Aresztowania - dodał prawnik.

Według Lattmanna, jeśli rząd w Warszawie pozwie Węgry przed Trybunał Sprawiedliwości UE za niewykonanie ENA, rząd Orbana będzie prawdopodobnie argumentował, że w Polsce dochodzi do poważnego naruszenia rządów prawa.