Łódzka prokuratura bada sprawę kobiety, która tuż po porodzie z prawie pięcioma promilami alkoholu w organizmie trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach. Pogotowie wezwał jej również pijany konkubent. Dziecko nie żyje.

Policja zatrzymała mężczyznę w mieszkaniu pary. Tam również znaleziono ciało dziecka.

Rzecznik łódzkiej prokuratury powiedział reporterce RMF FM Magdalenie Gawlik, że na razie znanych jest za mało szczegółów tej sprawy, by choćby domniemywać, jak doszło do tych makabrycznych wydarzeń. Wiadomo, że 34-latka jest cała posiniaczona, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo była pijana, wyjaśnień tej sytuacji może być wiele. Wiadomo również, że do porodu doszło w 27. tygodniu ciąży.

Dyrektor szpitala, do którego trafiła 34-latka, przyznał w rozmowie z naszą reporterką, że cały personel jest zszokowany tą sprawą. Przy pięciu promilach alkoholu kobieta niebędąca w ciąży jest na granicy śmierci. Natomiast kobieta w ciąży... ja nie słyszałem jeszcze o takim zdarzeniu - podkreślił Jacek Sawicki.

Jak dodał, kiedy kobietę przewieziono do szpitala, nie było z nią żadnego kontaktu. Była nieprzytomna z upojenia - powiedział.