Silny premier, prezydent bez prawa weta, wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. To najważniejsze zmiany w konstytucji, zaproponowane przez Donalda Tuska. Jednak zdaniem konstytucjonalisty Marka Chmaja, pomysły szefa rządu na zmianę ustawy zasadniczej mają wydźwięk głównie polityczny, a nie prawny.

Spór pomiędzy premierem a prezydentem rzeczywiście jest sporem pomiędzy charakterami, pomiędzy politykami - to nie jest spór konstytucyjno-prawny. Panowie przerzucają się niejednokrotnie argumentami prawnymi, ale analiza przepisów konstytucji, wykładnia poszczególnych rozwiązań jest jasna. Żadna zmiana konstytucji nie rozstrzygnie animozji osobistych pomiędzy dwoma politykami - zauważa konstytucjonalista:

Według Marka Chmaja, nierealne i ryzykowne jest również tempo prac, zaproponowane przez Donalda Tuska. Premier uważa, że zmiany w konstytucji mogłyby zostać przeprowadzone już w przyszłym roku. Zmiana ustawy wyborczej w tak krótkiej perspektywie jest co najmniej ryzykowna. Myślę, że jest to projekt bardziej polityczny niż prawny - komentuje te zamysły Chmaj:

Donald Tusk zaproponował przeprowadzenie zmian w konstytucji, zgodnie z którymi odpowiedzialność za władzę wykonawczą przeszłaby w ręce rządu. Prezydent byłby wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. Utraciłby również prawo weta. Premier zapowiedział też, że będzie nakłaniał partie polityczne do rozmowy o zmniejszeniu liczebności Sejmu i Senatu. Opowiedział się za wyborem senatorów w okręgach jednomandatowych, a posłów - według ordynacji mieszanej.