Warszawski sąd okręgowy utrzymał wyrok sądu I instancji i prawomocnie uniewinnił byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Witolda Drożdża, oskarżonego m.in. o nieuzasadnione zatrudnianie pracowników w Centrum Projektów Informatycznych. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w marcu.

Warszawski sąd okręgowy utrzymał wyrok sądu I instancji i prawomocnie uniewinnił byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Witolda Drożdża, oskarżonego m.in. o nieuzasadnione zatrudnianie pracowników w Centrum Projektów Informatycznych. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w marcu.
Zdj. ilustracyjne /pixabay.com /

Prokuratura postawiła byłemu wiceministrowi sześć zarzutów dotyczących niedopełnienia obowiązków służbowych i przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego - w ten sposób, że polecił dyrektorom CPI zatrudnić trzech wskazanych przez niego pracowników. Orzeczenie miało związek z "infoaferą", jedną z największych spraw korupcyjnych dot. nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów i Usług Informatycznych b. MSWiA i KGP.

Po uniewinnieniu byłego wiceministra, prokuratura wniosła do Sądu Okręgowego w Warszawie apelację od wyroku. Jak przekazała PAP sekcja prasowa warszawskiego sadu okręgowego, sąd ten "po rozpoznaniu w piątek apelacji prokuratury utrzymał zaskarżony wyrok w mocy".

Jeszcze w marcu sąd pierwszej instancji uniewinniając Drożdża podkreślił, że zatrudnione osoby spełniały wszystkie formalne wymogi i wykonywały swoją pracę. "Nie ulega wątpliwości, że mieliśmy tu do czynienia z ekwiwalentnością świadczeń. Nie ma możliwości udowodnienia, że poprzez zatrudnienie danych osób została popełniona szkoda majątkowa" - wskazano wówczas w uzasadnieniu.

Sąd zaznaczył też w utrzymanym w piątek wyroku, że sformułowane przez prokuraturę zarzuty dotyczyły sprawy, która miała miejsce, gdy Drożdż nie był już funkcjonariuszem publicznym od sześciu tygodni. "Zasady zdrowego rozsądku i znajomość przepisów przeczą, by osobie, która nie jest od sześciu tygodni funkcjonariuszem publicznym, przypisywać popełnienie przestępstwa, gdzie cechą konieczną do popełnienia go jest status funkcjonariusza publicznego" - uznał sąd. W ocenie sądu, żadne z zarzutów "nie tyczą się sfery działalności administracyjnej".

"Nikt nie może być biegłym we własnej sprawie"


Sąd nie podzielił też wtedy zarzutu bezpodstawnego zlecenia współpracy z ekspertem w dziedzinie kryptologii i zabezpieczeń informacji oraz związanego z tym zarzutu postawionego Tomaszowi K. który miał wykonać polecenie i załatwić umowę.

Według sądu, bezpodstawny był także zarzut niezasadności trzech zleceń dla zewnętrznej firmy informatycznej, który został sformułowany przez prokuraturę w oparciu o opinię biegłego. Według sadu, niedopuszczalne było bowiem, powołanie na biegłego w tej sprawie pracownika CPI. "Mamy sytuację gdy pracownik CPI składa opinię w sprawie, w której poszkodowanym ma być CPI. Nikt nie może być biegłym we własnej sprawie" - dodał sąd.

(mn)