Były prezes stadniny koni arabskich w Michałowie Jerzy Białobok nie może wrócić do pracy – uznał Sąd Rejonowy w Jędrzejowie w Świętokrzyskiem, który badał pozew zwolnionego w lutym prezesa spółki. Powództwo oddalono w całości. Orzeczenie nie jest prawomocne.

Były prezes stadniny koni arabskich w Michałowie Jerzy Białobok nie może wrócić do pracy – uznał Sąd Rejonowy w Jędrzejowie w Świętokrzyskiem, który badał pozew zwolnionego w lutym prezesa spółki. Powództwo oddalono w całości. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Jerzy Białobok /Piotr Polak /PAP

W ocenie sądu, umowa o pracę jaką Białobok zawarł w 1997 r. obejmuje zatrudnienie na czas pełnienia funkcji prezesa zarządu – dyrektora spółki. W takim przypadku stosunek pracy ulega rozwiązaniu na skutek odwołania członka zarządu lub jego rezygnacji.

Istotą sporu było ustalenie, jaka umowa o pracę wiązała b. prezesa ze spółką, a w związku z tym – trybu, w jakim można było ją rozwiązać.

Pełnomocnik Białoboka wniósł do sądu sprawę o przywrócenie Białoboka do pracy na poprzednich warunkach. Początkowo w pozwie znalazło się także żądanie o odszkodowanie dla b. prezesa za czas pozostawania bez pracy, ale cofnięto je.

Białobok pełnił funkcję prezesa i dyrektora spółki Stadnina Koni Michałów, nadzorowanej przez Agencję Nieruchomości Rolnych, od połowy 1997 r. 19 lutego br. został zdymisjonowany przez prezesa ANR. Dymisje otrzymali również wieloletni prezes stadniny w Janowie Podlaskim, Marek Trela i inspektor ds. hodowli koni w Agencji, Anna Stojanowska. Jako powód zwolnienia podano m.in. utratę zaufania i niegospodarność. Oni również złożyli pozwy do sądów pracy.

Zwolnienie prezesów spotkało się z oburzeniem środowiska hodowców koni w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów. O przywrócenie Białoboka na stanowisko zwrócili się pod koniec lutego w liście do premier Beaty Szydło samorządowcy z Ponidzia. Podkreślili w nim m.in., iż były szef stadniny „położył gigantyczne zasługi na rzecz rozkwitu” michałowskiej stadniny.

(mpw)