Baltazar zdrowieje. "To, co się wydarzyło, można nazwać cudem" - tak mówi Magdalena Urbanek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. Pies był w dramatycznym stanie. Tygodniami konał na oczach swoich właścicieli. Został im odebrany przez wolontariuszy TOZ.

Wolontariuszki TOZ-u dostały zgłoszenie dotyczące zagłodzonego psa. Pojechały do jednej z opolskich miejscowości. Zwierzę leżące w kojcu nie potrafiło się ruszyć. Miało pchły i pasożyty. Było odwodnione. Zostało odebrane właścicielowi, który na pytanie, co się dzieje, miał odpowiedzieć, że pies nie je od dwóch miesięcy, bo jest po prostu stary.

Długo bardzo długo pomagamy zwierzętom, ale czegoś takiego już dawno nie widzieliśmy. Jego krew po pobraniu była przezroczysta. Miał ogromną anemię, a gdy przyszły jego wyniki, to po prostu zabrakło na nie skali. Były fatalne. Podjęliśmy decyzję o natychmiastowym przetoczeniu krwi, bo on bez niej nie przeżyłby następnego dnia - mówiła Magdalena Urbanek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.

Cały czas prowadzona jest zbiórka pieniędzy na leczenia psa https://zrzutka.pl/6y89wy. Dotychczasowa pomoc darczyńców i lekarzy weterynarii dała efekt. Po transfuzji krwi Baltazar stanął na swoje łapy.

Był tak naprawdę żywym trupem, teraz powoli stawia pierwsze korki. Nabiera coraz więcej siły. Powoli drepcze sobie po zielonej trawce. Mamy również nadzieję, że nabierze tyle siły, że zagrożenie życia w końcu minie i niedługo nadejdzie ten dzień, że będziemy mogli w końcu napisać, że Baltazar szuka domu - dodaje Magdalena Urbanek.

 TOZ zapowiedział złożenie na policję zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego już właściciela Baltazara.

Opracowanie: