"Europejskie pieniądze na walkę z powodzią nie przepadną. Są wydawane rzetelnie. Myślę, że Komisja Europejska przyjmie naszą argumentację" ​- mówi w rozmowie z reporterem RMF FM minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. KE zagroziła, że Polska może stracić 2 mld zł, jeśli nie wprowadzi przepisów nowej dyrektywy wodnej. Minister broni także atakowanej za weekendowy paraliż Warszawy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. "Za chwilę się okaże, że pełniący funkcje publiczne są winni temu, że jest w ogóle zagęszczenie burz. Nie dajmy się zwariować" - podkreśla.

Piotr Glinkowski: Panie ministrze, czy europejskie pieniądze na walkę z powodzią mogą przepaść?

Michał Boni: Na pewno nie przepadną, dlatego że są wydawane rzetelnie. Komisja Europejska nie podważa sensowności wydawania tych pieniędzy...

...ale ma zastrzeżenia...

...na przeciwdziałanie powodziom. Natomiast Komisja Europejska chciałaby, aby szerzej realizować dyrektywę wodną. Kalendarz działań przedstawimy Komisji Europejskiej. Mamy na to czas do 25 czerwca. Myślę, że Komisja przyjmie nasze argumenty.

Myśli pan, czy jest pan pewien?

Nigdy nie wiadomo, ale robocze kontakty pokazują, że to jest plan, który może być przez Komisję przyjęty.

1,8 miliona złotych dla ludzi, którzy ucierpieli w walce z żywiołem. Czy to koniec pomocy, czy dopiero początek?

To jest to, z czego ja zdałem sprawozdanie z ostatnich dwóch, trzech tygodni. Oczywiście, jeśli dalej będziemy mieć do czynienia z taką sytuacją pogodową i będą się zdarzały te punktowe silne opady, burze gradowe i z tym związane zniszczenia domów i potrzebna będzie pomoc ludziom, to przez ten cały okres będziemy po pierwsze - pomagali, po drugie - usuwali skutki, po trzecie - pomagali materialnie tym rodzinom, które są poszkodowane.

Te zasiłki celowe do 6 tysięcy złotych to jest maksimum?

To są zasiłki celowe na taką szybką pomoc, ale również bierzemy pod uwagę te większe zniszczenia, czyli te zasiłki do 20 tysięcy złotych. W tej chwili są zbierane przez samorządy informacje na ten temat, po to, aby wojewodowie mogli przekazać ministerstwu dokładną informacje, czy tutaj też już są potrzeby. Słyszę, że są, więc na spotkaniu z wojewodami w piątek w Opolu będziemy na ten temat także rozmawiali.

Do tej pory te pieniądze trafiły do mieszkańców z trzech województw. To jest Podkarpacie, Małopolska i Świętokrzyskie. A co z innymi województwami - łódzkim, śląskim i mazowieckim? Tam też były duże zniszczenia, a tam na razie żadnych pieniędzy nie przekazano.

Pieniądze są przekazywane tam, gdzie jest identyfikowana potrzeba. Jeśli samorządy w określonych województwach przedstawią informacje i wojewoda przedstawi odpowiednie wnioski, to natychmiast będziemy te działania i te zadania uruchamiali.

To jest tylko i wyłącznie pomoc dla osób fizycznych, czy rolnicy też mogą liczyć na jakąś pomoc?

Rolnicy są także osobami fizycznymi, więc jeśli ich dom ulega zniszczeniu, to korzystają z tej pomocy. Ale jeśli ich plony ulegają zniszczeniu, to minister rolnictwa ma swoje narzędzia, także ze środków Agencji Rynku Rolnego i o ile mi wiadomo, także jest gotowy do uruchamiania tego wsparcia.

Ubiegłoroczne zniszczenia nie zostały jeszcze rozliczone. W jaki sposób w takim razie możemy żywić nadzieję, że tegoroczne zniszczone uprawy też zostaną w jakikolwiek sposób zrekompensowane?

Myślę, że adresatem tego pytania jest minister rolnictwa.

Przejdźmy może do pana koleżanki Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nad nią też zebrały się czarne chmury. Jak pan sądzi, jaka przyszłość czeka prezydent Warszawy?

Ja jestem warszawiakiem, więc mam podwójną perspektywę spojrzenia.

Nie czuł pan zażenowania, widząc zalaną trasę Armii Krajowej?

Za chwilę się okaże, że pełniący funkcje publiczne są winni temu, że jest w ogóle zagęszczenie burz. No jakby... Nie dajmy się zwariować.

Czy znajduje pan jakiekolwiek usprawiedliwienie dla amerykańskiego wywiadu, który stosuje system PRISM?

Ja nie lubię inwigilacji. Uważam, że trzeba być bardzo ostrożnym. Rozumiem różne zagrożenia dla państwa. W Polsce te działania są o wiele bardziej przejrzyste i regulowane prawem.

Wyobraża sobie pan sytuację, w której polskie służby korzystają z takiego systemu?

Nie, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nie chciałbym, żeby taka sytuacja zaistniała i myślę, że nie zaistnieje. Sądząc po wypowiedziach ministra Sienkiewicza, to chyba obaj nie lubimy "Wielkiego Brata".