Premier Kaczyński na konwencji PiS w Krakowie kpił z przedwyborczej transferowej bomby Platformy Obywatelskiej. Zapowiadanym przez Donalda Tuska hitem, okazał się start do parlamentu z listy PO marszałka Senatu Bogdana Borusewicza.

Miałem tutaj zajmować się bombą, która miała wybuchnąć w Gnieźnie, ale proszę państwa, tylko kapiszon wybuchł. I to taki też trochę przemoknięty - mówił premier Kaczyński na konwencji PiS w Krakowie.

Wybrałem PO i to jest dobry wybór. I niech ktokolwiek nie mówi, że zbłądziłem, że nie wiem, co robię - powiedział wcześniej Bogdan Borusewicz na konwencji wyborczej PO, ogłaszając swoją decyzję o wstąpieniu do Platformy.

Wiedziałem co robię w '68 roku, wiedziałem co robię w latach 70-tych, kiedy zostałem członkiem KOR-u i broniłem innych, wiedziałem co robię kiedy podejmowałem decyzję w sierpniu o strajku w Stoczni Gdańskiej. Wiedziałem, co robię kiedy przez cztery lata kierowałem podziemną „Solidarnością” walcząc o wartości nas wszystkich, o demokrację, o niepodległość, o to, żebyśmy żyli w wolnym kraju i teraz też wiem co robię - podkreślił Bogdan Borusewicz.

Donald Tusk, na konwencji swojej partii w Gnieźnie, zapowiadał, że po Bogdanie Borusewiczu i Radosławie Sikorskim do Platformy dołączą kolejni dawni zwolennicy PiS.

Do mnie docierają sygnały, ludzie i życzenia z bardzo wielu miejsc w Polsce i to nie tylko czynnych polityków, którzy chcą nas wzmocnić, kandydując, ale także takich ludzi, którzy chcą powiedzieć dobre słowo - mówił Donald Tusk. Dodał, że wczoraj jeden z wojewodów PiS powiedział mu, że ma dosyć i choć nie wie, czy będzie kandydował, nie może dłużej patrzeć na to, co się dzieje.

Na lewicy także nie obyło się w sobotę bez sensacji. Z członkowstwa w SLD zrezygnował wieloletni działacz Leszek Miller a także były sekretarz generalny Sojuszu Marek Dyduch. Były premier nie dostał miejsca na liście wyborczej, bo popadł w ostry konflikt z obecnym kierownictwem partii. Także dla Dyducha zabrakło miejsca na listach wyborczych sojuszu.

Miller twierdzi, że SLD po wejściu w koalicję z Demokratami utracił suwerenność. Nie chcę być w partii, gdzie decyzje ustalają panowie Bronisław Geremek, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz, czy Marek Borowski - powiedział były premier.