​Kolejna blokada krajowej trójki na Dolnym Śląsku. Na trasie na wylocie z Polkowic protestują firmy, które pracowały przy budowie fragmentu drogi ekspresowej S3. Podwykonawcy twierdzą, że nie dostali pieniędzy za wykonaną pracę. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyjaśnia sytuację i twierdzi, że pieniądze na inwestycję przelewa regularnie. W podobnym tonie wypowiada się wykonawca, z którym firmy miały podpisaną umowę.

Chodzi o firmy, które pracowały przy budowie S3 na trzecim odcinku od węzła Kaźmierzów do węzła Lubin-Północ.

Moja firma pracowała od czerwca do listopada ubiegłego roku. Kiedy zaczęły się problemy z uzyskiwaniem świadectw płatności, to są takie dokumenty, niezbędne do tego, aby złożyć faktury. Nie otrzymywaliśmy tego. Zaległości narastały. W pewnym momencie nadszedł kres i zeszliśmy z placu budowy. W przypadku mojej firmy to są zaległości sięgające blisko 2 milionów złotych - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Wojciech Wower z firmy WOWIX.

Przedsiębiorca dodaje, że to dla niego ogromna kwota. Dla takich firm, takie zaległości oznaczają bankructwo. Płynność finansowa jest zachwiana, przedsiębiorca by się ratować musiał sprzedać sprzęt i zredukować zatrudnienie.

To już druga blokada tej grupy przedsiębiorców. W ubiegłym tygodniu wytwórnię masy bitumicznej, dostarczającej materiał na budowę, blokowali jeszcze inni przedsiębiorcy i ich pracownicy.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wywiązuje się z podpisanej umowy z wykonawcą zadania III drogi ekspresowej S3. Dobro każdej ze stron jest dla nas priorytetem. Pieniądze na kolejne etapy budowy trafiają do wykonawcy regularnie. Obecnie zwróciliśmy się jednak do niego o wyjaśnienie całej sytuacji
- informuje Magda Szumiata z GDDKiA.

W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele głównego wykonawcy, którzy zapewniają, że firma nie ma żadnych zaległości wobec swoich wykonawców.

Blokada potrwa do 14.

(mal)