Biznesmen z Leżajska Marian D. podejrzany w tzw. aferze podkarpackiej, trafił na trzy miesiące do aresztu. Zdecydował o tym Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli na wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Jak podano w komunikacie prokuratury, areszt został zastosowany "z uwagi na podjęte przez tegoż podejrzanego próby matactwa niezależnie od grożących temu podejrzanemu wysokich kar pozbawienia wolności".

Rzecznik warszawskiej PA Zbigniew Jaskólski przypomniał, że w lipcu ub. roku sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec D. areszt, ale z możliwością zamiany na poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł. Poręczenie to zostało wówczas przez podejrzanego wpłacone i pozostał on na wolności.

Obecnie z uwagi na podejmowane przez podejrzanego różne działania, które można uznać za próby mataczenia w śledztwie, prokuratura ponownie wystąpiła z wnioskiem o jego aresztowanie, który został przez sąd uwzględniony - powiedział Jaskólski.

Śledztwo w tzw. aferze podkarpackiej prowadzone jest od ub. roku w oparciu o materiały zgromadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Zarzuty w śledztwie postawiono pięciu osobom. Dotyczą one płatnej protekcji (czyli powoływania się na wpływy w instytucjach publicznych i obietnicy załatwienia w niej sprawy w zamian za korzyść osobistą lub majątkową) i podżegania osoby publicznej do przyjęcia łapówki. Badane są "zdarzenia o charakterze korupcyjnym związane z działalnością przedstawicieli spółki Maante z siedzibą w Leżajsku". Korzyścią majątkową miały być m.in. pieniądze i kilogramowa sztabka złota wartości blisko 130 tys. zł.

Marianowi D. prokuratura postawiła siedem zarzutów, dot. wręczania łapówek urzędnikom państwowym w zamian za pośrednictwo w załatwianiu spraw urzędowych i prywatnych. Podejrzany miał m.in. wręczyć jednokilogramową sztabkę złota. Biznesmenowi zarzucono też przywłaszczenie paliwa za ponad 2 mln zł. Marian D. miał również polecać pracownikom załadunek oraz sprzedaż paliwa poza ewidencją. Za te przestępstwa grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

(j.)