Posłowie Konfederacji Robert Winnicki i Grzegorz Braun podczas interwencji poselskiej w Ministerstwie Zdrowia zachowali się skandalicznie i jeszcze dziś do marszałek Sejmu skierowane zostanie pismo w sprawie ich zachowania - poinformował rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. Na konferencji prasowej Andrusiewicz powiedział, że rano w resorcie zdrowia miała miejsce interwencja poselska posłów Winnickiego i Brauna.

Chociaż nie nazwałbym tego interwencją poselską. To było zachowanie obu panów posłów: pana posła Brauna i pana posła Winnickiego skandaliczne. Ja przeczytam może tylko ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora, art. 19: "W wykonywaniu mandatu poseł lub senator ma prawo, jeżeli nie narusza dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów". Dzisiaj przynajmniej moje dobra osobiste zostały naruszone. Dzisiaj zostałem nazwany przez pana posła Brauna "bandytą" - powiedział Andrusiewicz.

Dodał, że oczywiście nie robi na nim wrażenia nazwanie przez pana posła, tego pana posła, "bandytą" i nie będzie kierował sprawy na drogę sądową.

Ale uważam, że wszyscy gremialnie powinniśmy obłożyć takie osoby infamią, i na pewno zostanie wystosowane dzisiaj pismo do pani marszałek Sejmu w sprawie tego, co panowie posłowie robili tu w budynku, bo panowie posłowie biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska, tak jak w kierunku mojej osoby. Na pewno na drodze postępowania takiego sejmowego my tego nie zostawimy - powiedział rzecznik resortu zdrowia.

Pytany, dlaczego nie będzie kierował sprawy na drogę sądową, odpowiedział, że nie będzie z posłem Braunem "mierzył się w sądzie i przysparzał mu tak naprawdę możliwości, żeby występował kolejny raz przed kamerami". Nie o to mi chodzi. Nie zamierzam dawać panu posłowi możliwości popisywania się przed mikrofonami, przed kamerami - dodał Andrusiewicz.

Odpowiedź posłów Konfederacji

Robert Winnicki i Grzegorz Braun o swojej interwencji mówili podczas konferencji zorganizowanej w Sejmie. Jak stwierdzili, powinno być tak, że podczas takiej interwencji minister lub jego zastępca przyjmuje posłów.

Winnicki powiedział, że z Braunem chcieli w MZ poruszyć m.in. kwestię "danych statystycznych, którymi manipuluje ministerstwo"Widzimy to nawet na stronach ministerstwa, gdzie pojawiają się i znikają pewne dane statystyczne, np. dotyczące tego, czy ktoś zmarł (z powodu Covid-19) z chorobami współistniejącymi czy bez tych chorób, danych dotyczących zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych"- mówił.

Ponadto - poinformował - chcieli "wejrzeć w dokumenty, na podstawie których przygotowano decyzję o najnowszych obostrzeniach". Winnicki stwierdził, że skoro "minister zdrowia 25 listopada mówił, że obostrzenia nie są zbyt skutecznym sposobem walki z pandemią, a 29 listopada wprowadza nowe obostrzenia, to coś musiało się fundamentalnie zmienić", a oni chcieli zobaczyć, jakie dokumenty o tym świadczą.

Braun powiedział, że chciał w resorcie sprawdzić "umowy, jakimi Rzeczpospolita Polska związała się z koncernami farmaceutycznymi, które dostarczają tego eksperymentalnego medykamentu, którego agresywna akwizycja objęła również dzieci od 5. do 11. roku życia".

Według Brauna w resorcie zdrowia nikt nie chciał rozmawiać z nim i z Winnickim, przywitali ich ochroniarze bez masek, wnętrza siedziby ministerstwa "przypominały opustoszałą dekorację filmową" i że nie wie, czy minister zdrowia był w budynku, bo widział, że "ktoś się zabarykadował przed nimi w gabinetach ministerialnych", a zza drzwi "dochodziły szepty i szmery". Dodał, że podczas ich wizyty w resorcie był "arogancki jak zawsze, zamaskowany jak gangster z czarnobiałego filmu rzecznik prasowy (ministerstwa - przyp. red.), który nie spieszył z informacją i asystował im raczej jak ktoś, kto reprezentował służbę ochrony czy inne służby".

Braun ocenił, że podczas pobytu posłów Konfederacji w resorcie "nie dopełniono obowiązku niezwłocznego przekazania informacji, o które posłowie wnioskują".