Jacek Berbeka dotarł już do bazy pod Broad Peak. W krótkiej rozmowie telefonicznej z RMF FM deklaruje, że mimo tragedii pod Nanga Parbat nie zamierza zrezygnować ze swojej wyprawy. Wraz z dwoma innymi himalaistami w czwartek wyruszy szukać ciał brata Maćka i Tomasza Kowalskiego.

Udało nam się skontaktować z Jackiem Berbeką, który wraz z dwoma innymi polskimi himalaistami zamierza odnaleźć i pochować ciała swojego brata - Maćka i Tomasza Kowalskiego. Obaj zginęli w marcu po pierwszym zdobyciu zimą ośmiotysięcznika Broad Peak.

Jacek Berbeka dotarł już do bazy pod Broad Peak i jak zapowiedział, nie zamierza zmieniać swoich planów. W czwartek wyrusza zakładać pierwszy obóz.

Słyszał o masakrze himalaistów pod Nanga Parbat. Bardzo nim to wstrząsnęło, tym bardziej że niektórych z nich znał osobiście. Nie zamierza jednak rezygnować ze swojej wyprawy. Być może poprosi tylko pakistańskie władze o pomoc w drodze powrotnej, kiedy będą musieli przechodzić przez najbardziej niebezpieczne tereny.

Nie wyobrażam sobie, bym mógł zostawić brata czy jego towarzyszy w miejscu, gdzie będą narażeni na ciekawski wzrok obcych ludzi - mówił niedawno Berbeka w rozmowie z RMF FM.

Wyprawa to prywatna inicjatywa Jacka Berbeki. Zorganizował ją za własne pieniądze i fundusze z ogólnopolskiej zbiórki. Sam jest doświadczonym himalaistą, a w akcji towarzyszy mu dwóch innych wspinaczy - Jacek Jawień i Krzysztof Tarasewicz.

Przed wyjazdem z Polski Jacek Berbeka mówił nam, że ma nadzieję w ciągu kilku tygodni odnaleźć i pochować ciała tragicznie zmarłych himalaistów.

Świetną rzeczą byłoby, gdyby udało się znieść ciała do podstawy ściany. To jest rzecz, o której marzę. Jeżeli się nie uda, to chciałbym znaleźć miejsce w tej szczelinie brzeżnej u góry, poniżej przełęczy - jeżeli będzie to głęboka szczelina... A jeżeli to też będzie dużym problemem, to chcę po prostu przesunąć te ciała z tego miejsca, w którym teraz są, i znaleźć miejsce, gdzie oni nie będą niepokojeni przez tzw. osoby trzecie - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim.

Tragedia pod Nanga Parbat: Zostali wyciągnięci z namiotów i rozstrzelani

W sobotę przed północą kilkunastu terrorystów ubranych w uniformy miejscowej policji zaatakowało bazę pod Nanga Parbat. Jedenastu alpinistów zabito strzałami w głowy i inne części ciała. Po zabraniu m.in. pieniędzy i dokumentów ofiar, napastnicy opuścili bazę.

W ataku talibów zginął jeden z najwybitniejszych słowackich himalaistów Peter Šperka i jego kolega Anton Dobes. Wśród ofiar oprócz Słowaków i Litwina są także Ukraińcy, Chińczycy, Pakistańczyk i Nepalczyk.

W chwili ataku polscy himalaiści przebywali między obozem pierwszym a drugim, na wysokości ok. 6000 m. Członkowie międzynarodowej ekspedycji Aleksandry Dzik zostali wraz z innymi himalaistami zostali ewakuowani z bazy pod Nanga Parbat przez pakistańską armię.