W stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni rozpoczęła się procedura zwolnień grupowych. W poniedziałek odbyło się pierwsze spotkanie przedstawicieli związków zawodowych z zarządem stoczni w sprawie planowanej redukcji zatrudnienia. Zarząd zakładu chce zwolnić około 300 osób z około 1250 zatrudnionych. Ponadto w tym roku w ramach dobrowolnych odejść ma zrezygnować z pracy około 100 osób.

Zwolnienia mogą się rozpocząć już w październiku. Prezes stoczni Roman Kraiński poinformował, że pracę stracą głównie osoby z administracji i z wydziałów pomocniczych. Jego zdaniem, zwolnienie około 300 osób może przynieść zakładowi miesięcznie około półtora miliona złotych oszczędności. Dodał też, że wynagrodzenia stanowią 65 procent kosztów przedsiębiorstwa, więc trudno szukać oszczędności gdzie indziej. Zwłaszcza - jak powiedział - że stoczniowcy nie zgodzili się w ramach szukania oszczędności np. na likwidację przychodni lekarskiej i acetylowni.

Przewodniczący stoczniowej "Solidarności" Mirosław Kamieński poinformował natomiast podczas konferencji prasowej w Gdyni, że związkowcy nie akceptują zwolnień w takiej skali i na zaproponowanych warunkach, bez odpraw praktycznie i w bardzo krótkim czasie. Dodał, że mimo to nadal będą uczestniczyć w rozmowach na temat zwolnień.

Również przewodniczący NSZZ Pracowników Wojska w Stoczni MW Tadeusz Mirkiewicz uważa, że oszczędności powinny być szukane gdzie indziej, a nie tylko w zwalnianiu pracowników. Obawia się też, że po takiej redukcji zatrudnienia stocznia może stracić swoje zdolności produkcyjne.

Związkowcy uważają, że plan zwolnień nie jest oparty na żadnej analizie ekonomicznej, a zarząd - szukając oszczędności w zakładzie - powinien skorzystać z rozwiązań pakietu antykryzysowego.

Według prezesa stoczni Romana Kraińskiego, stocznia nie może korzystać z pakietu, bo nie spełnia podstawowego warunku. Z paktu mogą korzystać jedynie firmy niezagrożone upadłością, a stocznia do takich nie należy - wyjaśnił.

Zbigniew Formela ze NSZZ Pracowników Wojska podkreślił natomiast, że strona społeczna nie jest przeciwna prywatyzacji, ale chce też wywalczyć osłony dla zwalnianych pracowników. Dla jednych stoczniowców tworzy się specustawę, a drugich zwalnia, dając im tylko odprawy wynikające z kodeksu pracy. Trochę jest to nieładnie ze strony rządu, a wszyscy stoczniowcy są przecież równi - dodał.