Byłemu szefowi SLD w Sierpcu Grzegorzowi Korytowskiemu zostanie postawiony zarzut wyłudzenia pieniędzy od rodziny Olewników – dowiedział się nieoficjalnie reporter śledczy RMF FM Roman Osica. O sprawie rzekomego wyłudzania pieniędzy przez Korytowskiego informowaliśmy jako pierwsi kilka miesięcy temu.

Nazwisko Korytowskiego miało być podane Olewnikom przez dwóch lokalnych gangsterów, którzy oferowali pomoc w odnalezieniu ich syna Krzysztofa. Ja wynika z ustaleń śledztwa, Korytowski również zaoferował pomoc, ale w zamian miał zażądać pieniędzy, które jak twierdził przekazywał informatorom. Śledczy, z którymi rozmawiał Roman Osica mieli dojść do wniosku, że gotówka, której w tamtym czasie Olewnikowie nie żałowali dla ludzi oferujących pomoc zostawała w kieszeni byłego działacza.

Nie wiadomo na razie, czy Korytowski miał jakikolwiek związek z samym porwaniem. Materiał dowodowy na razie na to nie wskazuje. Policja badająca sprawę ustaliła, że działacz otrzymywał pieniądze od Olewników, jednak doprowadziła do postawienia mu zarzutów jedynie nielegalnego posiadania amunicji oraz przetrzymywania dokumentów. Do zbadania pozostaje jeszcze kilka innych wątków wyłudzeń, ponieważ pieniądze brało również wiele innych osób. Między innymi badana jest rola w tej sprawie słynnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Śledczy badają także, czy ze sprawą związek mógł mieć były baron SLD Andrzej Piłat.

Prokuratura w Gdańsku prowadząca sprawę, nie chce na razie komentować naszych rewelacji. A adwokat Korytowskiego, Piotr Kruszyński utrzymuje, że nie ma dowodów, by Grzegorz Korytowski wyłudzał pieniądze od rodziny Olewników:

Kim naprawdę jest Korytowski?

W rozmowie z pełnomocnikiem rodziny Olewników Bogdanem Borkowskim reporter RMF FM Krzysztof zasada usłyszał, że Korytowski kreował się na przyjaciela rodziny.

Były szef SLD w Sierpcu może się okazać kluczową postacią pojawiającą się w sprawie na etapie prób uwolnienia Krzysztofa Olewnika. Ojciec porwanego – Włodzimierz - nie szczędził pieniędzy na jakiekolwiek informacje o losie syna. Zgłaszało się do niego mnóstwo ludzi deklarujących pomoc. Potrzebne będą tylko pieniądze dla porywaczy. Sam zgłosił się do niego pan Grzegorz Korytowski i zaoferował pomoc. Mało tego, na Korytowskiego powoływali się ludzie, którzy w tej chwili mają postawione zarzuty wyłudzenia pieniędzy od pana Włodzimierza - mówi Borkowski. Jak dodaje, rodzina nie miała powodów, aby nie ufać Korytowskiemu, którego traktowała jako przyjaciela domu.

Okazuje się jednak, że teraz śledczy wnikliwie badają kontakty Korytowskiego w lokalnym półświatku. Pojawia się pytanie, czy mógł on inspirować ludzi, którzy oferując pomoc wyłudzali pieniądze od biznesmena.