Przywódcy państw Unii Europejskiej przebywający w greckim Porto Carras, spotkali się z politykami 5 krajów bałkańskich - Albanii, Bośni i Hercegowiny, Serbii i Czarnogóry, Macedonii oraz Chorwacji. Dziś zakończeno szczyt. Na uroczystościach nie było polskiego premiera.

"Przyszłość Bałkanów to Unia Europejska" - napisali politycy we wspólnym oświadczeniu. Unia podkreśliła jednak, że zbliżenie między państwami utrudnia korupcja i zorganizowana przestępczość. Kraje bałkańskie zobowiązały się przywiązywać szczególną wagę do przemytu ludzi, nielegalnej imigracji, obiecały też zwiększyć bezpieczeństwo granic.

Bruksela chce, by państwa te przeprowadziły reformy polityczne, gospodarcze i systemu sądowniczego. Państwa bałkańskie zobowiązały się m.in. do całkowitej współpracy z Międzynarodowym Trybunałem ds. Zbrodni w byłej Jugosławii.

Spotkanie z przywódcami państw bałkańskich było ostatnim etapem unijnego spotkania w Grecji. Dziś po południu szczyt zakończono. Na uroczystościach nie było polskiego premiera. Leszek Miller wyjechał z Grecji wczoraj po południu. Jest to dość dziwne zachowanie zważywszy, że na szczycie w Porto Carras pozostali tak ważni politycy, jak kanclerz Niemiec Gerhard Schröder czy prezydent Francji Jacques Chirac. Dodajmy także, że jeszcze niedawno to polska dyplomacja oburzała się, gdy premier Wielkiej Brytanii czy kanclerz Niemiec wracali wcześniej, nie zostając na kończącej spotkanie kolacji. Tak było chociażby rok temu na szczycie w Sewilli.

Szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz usprawiedliwiał nieobecność premiera, mówiąc, że odpoczywa. Leszek Miller ma za sobą kilkadziesiąt ciężkich dni i jest rzeczą ludzką, że potrzeba mu kilku dni odpoczynku.

14:45