Powietrzna droga Poznań-Alaska dla jednego z polskich F-16 okazała się zbyt wyczerpująca. Myśliwiec lecący do Stanów Zjednoczonych na ćwiczenia z powodu awarii utknął w okolicach Bostonu w stanie Massachusetts.

W ubiegłym tygodniu osiem "Jastrzębi" z podpoznańskich Krzesin szumnie odlatywało w stronę USA. O awarii jednego z nich nikt jednak nie wspomniał. Informacja o usterce jest zresztą niechętnie potwierdzana, a jej szczegóły stanowią niemal tajemnicę.

Oficjalnie mówi się, że samolot miał problemy z ogumieniem. W odpowiedzi na pytanie, czy to wystarczający powód, by nasz "Jastrząb" czekał na lotnisku na naprawę aż kilka dni, Dowództwo Sił Powietrznych zapewniło jedynie, że najpóźniej we wtorek awaria zostanie usunięta. Wówczas dwa samoloty (pod Bostonem dla towarzystwa został też drugi F-16) polecą na Alaskę, gdzie trwają już wstępne ćwiczenia, w których bierze udział sześć pozostałych polskich maszyn.

Najważniejsze manewry, pod kryptonimem "Red Flag", zaczną się 7 czerwca. To prawdopodobnie najważniejsze ćwiczenia w pięcioletniej historii polskiej bazy F-16. Poleciało na nie aż 100 osób z Polski, ponieważ oprócz załóg "Jastrzębi" do Stanów wyruszyli także żołnierze z grupy obsługi (maintenance) oraz planiści, chronometrażyści, personel sekcji life support i kontroler ruchu lotniczego z bazy w Krzesinach. Na miejscu są też piloci z Łasku oraz personel latający samolotu Hercules z Powidza.

W "Red Flag" wezmą także udział powietrzne armie Stanów Zjednoczonych, Japonii, Niemiec, Australii oraz personel samolotu wczesnego ostrzegania i dowodzenia AWACS.