Mężczyzna, podejrzany o spowodowanie serii fałszywych alarmów bombowych, które sparaliżowały we wtorek pracę wielu instytucji publicznych w całym kraju, trafił na trzy miesiące do aresztu - poinformowała na konferencji prasowej katowicka prokuratura. Motywy działania 26-latka wciąż nie są znane.

Zobacz również:

26-latek był poszukiwany listem gończym za 36 oszustw w internecie. W ostatnim czasie mieszkał w Wielkiej Brytanii. Stamtąd przyleciał w piątek do Pyrzowic.

Został zatrzymany na lotnisku i doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Dotyczy ono wywołania zdarzenia zagrażającego zdrowiu, życiu lub szkody w wielkich rozmiarach i wywołania przez to reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Po mailach z groźbami ewakuowano prawie 3 tysiące ludzi

W nocy z poniedziałku na wtorek maile z informacją o podłożeniu ładunków wybuchowych dostały 22 instytucje w całym kraju - szpitale, prokuratury, sądy i komendy policji. Ewakuowano ponad 2700 osób. Alarmy okazały się fałszywe.

Jeszcze we wtorek w związku ze sprawą zatrzymano dwóch mężczyzn - jednego w małopolskim Chrzanowie, drugiego w śląskim Zawierciu. Obaj zostali jednak w czwartek zwolnieni, bowiem prokuratura uznała, że zgromadzony do tego momentu materiał dowodowy nie dawał podstaw do przedstawienia zarzutów.

W piątek przed południem na lotnisku w Pyrzowicach zatrzymano natomiast 26-latka. Jak poinformowali policjanci, zabezpieczono przy nim sprzęt elektroniczny, który mógł służyć do wysyłania maili z groźbami. Z ustaleń śledczych wynika również, że 26-latek kontaktował się z dwoma mężczyznami zatrzymanymi wcześniej.