Waszyngton oświadczył w środę, że prezydent George W.Bush jest bardzo zaniepokojony nasileniem aktów terroru na Bliskim Wschodzie oraz wzywa Palestyńczyków i Izrael do zaprzestania stosowania przemocy. Wcześniej obawy związane z bliskowschodnią sytuacją wyraził Departament Stanu USA.

"Władze Autonomii Palestyńskiej powinny publicznie wypowiedzieć się przeciwko przemocy i terroryzmowi, aresztować sprawców aktów terrorystycznych oraz powrócić do współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. Rząd Izraela powinien zachowywać spokój podejmując zarazem kroki zmierzające do przywrócenia normalnych warunków życia dla ludności palestyńskiej, liberalizując ograniczenia i usuwając punkty kontrolne" - można przeczytać w oświadczeniu Białego Domu.

Kilka godzin wcześniej Departament Stanu USA oświadczył, że nie widzi wojskowego rozwiązania dla bliskowschodniego konfliktu oraz zaapelował do zwaśnionych stron o powstrzymanie fali przemocy. Waszyngton wydał takie oświadczenie po zaatakowaniu przez siły izraelskie celów palestyńskich. Akcja Izraela była odwetem za serię zamachów bombowych na terytorium żydowskiego państwa. "Uznajemy prawo Izraela do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Jednocześnie nie wierzymy, iż dla tego konfliktu istnieje rozwiązanie militarne" - powiedział rzecznik Departamentu Stanu, Richard Boucher. Dodał, że minister spraw zagranicznych Izraela Szimon Peres osobiście poinformował amerykańskiego sekretarza stanu Collina Powella o szczegółach izraelskiej operacji. "Wzywamy wszystkie strony, aby publicznie potępiły przemoc i uczyniły wszystko, co możliwe dla zakończenia przelewu krwi oraz podjęły starania w celu stworzenia klimatu, sprzyjającego dla rozwiązania różnic w drodze rokowań" - powiedział rzecznik Departamentu Stanu. Boucher zwrócił uwagę na nasilenie aktów przemocy terrorystycznej w ostatnim czasie oraz wezwał władze Autonomii Palestyńskiej do walki z terryzmem.

foto EPA

05:25