USA wyślą wkrótce do Korei Północnej swojego posłańca, co może przyczynić się do wznowienia dialogu pomiędzy największą potęgą militarną i gospodarczą na świecie i głodującym, ale wciąż nieobliczalnym i groźnym komunistycznym reżimem. Decyzję podjął prezydent George W. Bush po rozmowie telefonicznej z przywódcą Korei Południowej Kim Dae Dzungiem.

Obaj przywódcy są zgodni, że osiągnięcie prawdziwego postępu w stosunkach Północą zależy od całkowitego rozwiązania kwestii bezpieczeństwa na Półwyspie Koreańskim, w tym sprawy programów broni masowego rażenia i pocisków balistycznych - tłumaczył rzecznik Białego Domu Ari Fleischer.

Przedstawiciele władz USA i komunistycznej Korei Północnej spotkali się w Nowym Jorku dwukrotnie w ciągu tego tygodnia, szlifując ostatnie detale planowanej wizyty w Phenianie wysokiej rangi dyplomaty.

Będzie to prawdopodobnie James Kelly, asystent sekretarza stanu do spraw państw Dalekiego Wschodu i rejonu Pacyfiku. Kelly juz raz miał wyjechać z misją do Korei Północnej, ale w lipcu Waszyngton odwołał ją z powodu bitwy morskiej pomiędzy Koreą Południową i Północną, sprowokowanej przez komunistyczną Północ.

George W. Bush zalicza Koreę Północną do państw "osi zła". Ostatnio jednak komuniści zaczęli wykazywać chęć do pojednania z resztą świata.

00:45