Możliwe, że będziemy dostawać alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa informujące o zakończeniu zagrożenia. Takie rozwiązanie, po sugestii reporterki RMF FM Magdaleny Grajnert, rozważy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Teraz odbiorcy dostają na swoje telefony informację o obowiązywaniu alertu, bez późniejszego odwołania.
Alert RCB przekazywany w formie SMS-a przez operatorów sieci telekomunikacyjnych jest jedynym alertem, który nie jest odwoływany. Sygnał alarmowy ogłaszany przez trzyminutowe, modulowane wycie syren jest odwoływany ciągłym, jednostajnym dźwiękiem trwającym również trzy minuty. Odwołanie zobaczymy też w komunikatach Regionalnego Systemu Ostrzegania czy przekazach wydawców stron internetowych i nadawców programów radiowych i telewizyjnych.
To jest kwestia do rozważenia, żeby był taki potwierdzający alert RCB - mówi dziennikarce RMF FM Czesław Mroczek, wiceszef MSWiA. Tym bardziej że te alerty otrzymały tylko osoby przebywające na terenie zagrożonym.
Rząd chce zbudować aplikację, która bardzo dokładnie określi zagrożenie.
Ten system będziemy chcieli zbudować na wzór na przykład rozwiązań ukraińskich, u nich to działa bardzo dobrze i okazuje się taką praktyczną wskazówką - mówi nam Czesław Mroczek.
Za kilkanaście dni spotkam się z ekspertami, również z naszymi odpowiednikami z Ukrainy, żeby poznać ich doświadczenia. Mamy też oczywiście rozpoznane systemy, które funkcjonują w innych państwach, nie tylko w Ukrainie. Jednak ten ukraiński został zbudowany w czasie wielkich zagrożeń i - jak słyszymy - społeczeństwo ukraińskie odbiera go pozytywnie, więc warto się temu przyjrzeć i stworzyć dobre narzędzie.
To, co dzieje się już teraz, to informowanie o rodzajach alarmów, jak przebiegają i jak się zachować.
Pracujemy w ministerstwie nad informacjami dla mieszkańców, żeby objaśnić cały system alarmowania i późniejszych komunikatów, bo oprócz alertu RCB, prawo wskazuje szereg innych sposobów komunikacji, np. przez media - mówi nam wiceszef MSWiA.
Jeśli chodzi o aplikację, to po spotkaniu ze stroną ukraińską podejmiemy decyzje, na czym się oprzeć i czy zbudować aplikację od początku, czy wykorzystać już istniejące, np. RSO (Regionalny System Ostrzegania). To będą dosyć szybkie decyzje - zapowiada Czesław Mroczek.


