Pracowity weekend mają ratownicy TOPR-u. Tyko wczoraj mieli pięć akcji ratunkowych, w których udzielili pomocy kilkunastu osobom. Cztery razy do lotu podrywał się ratunkowy śmigłowiec. Najczęstszą przyczyną były problemy ze śniegiem, brak umiejętności, bądź odpowiedniego sprzętu.

W sobotę przed południem śmigłowiec TOPR-u poleciał nad Morskiego Oko, gdzie jeden z turystów, wybierający się w kierunku Hińczowej Przełęczy, wbił sobie rak w nogę.

Zaraz potem ratownik dyżurny z Morskiego Oka musiał iść na Szpiglasową Przełęcz, gdzie w stromym śniegu utknęło trzech turystów. Okazało się, że mieli tylko jedne raki i czekan.

Kolejni turyści nie mieli nawet tego. W zwykłych butach poszli na Wołowa Przełęcz i zjechali kilkaset metrów po śniegu.

Kolejna dwójka zgubiła szlak na Granatach i utknęła w stromym terenie nad Pańszczycą, a następna para turystów utknęła pod Chudą Przełęczą. Tak się wystraszyli stromego, śnieżnego pola, że nie mogli zrobić nawet kroku.

Opracowanie: