Już 5 lat temu służby weterynaryjne wiedziały, że firma Viga spod Kalisza fałszuje swoje produkty. Reporter RMF FM Adam Górczewski dotarł do nowych faktów w aferze jajecznej. Okazuje się, że w styczniu 2007 roku z Węgier wrócił towar kupiony od nieuczciwego producenta.

Zastrzeżenia wobec firmy Viga z Dojutrowa, jak ustalił nasz dziennikarz, miały dotyczyć tego, że w suszu jajecznym nie było śladu jaj. Ministerstwo Rolnictwa twierdzi, że już 24 stycznia 2007 roku pojawiło się powiadomienie w systemie RASFF (Rapid Alert System for Food and Feed - System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznych Produktach Żywnościowych i Paszach). Dotyczyło jednak bliżej nieokreślonej zawartości skrobi w zakwestionowanym suszu. Zatem - jak podkreślają urzędnicy - nieprawdziwym jest stwierdzenie, że nie było jajek w składzie towaru.

Nawet jeśli tak było rzeczywiście, to nie zmienia to faktu, że pojawiły się nieprawidłowości. Co więcej, musiały być poważne, bo firma dostała mandat od Inspekcji Weterynaryjnej w wysokości 15 tys. złotych za sprzedaż produktu, który nie spełniał obiecanych warunków.

Ale na tym nie koniec. Jak ustalił nasz dziennikarz, w 2008 i 2009 roku podkaliska firma znów pojawiła się w systemie RASFF. I ponownie były kary. Wówczas także powiadomiono prokuraturę. Jednak dopiero w tym roku Prokuratura Rejonowa w Kaliszu uznała, i to przy okazji zupełnie innego śledztwa - dotyczącego wyłudzeń i oszustw finansowych - że trzeba zająć się składem jajecznych produktów z firmy VIGA. Susz - jak uznali śledczy - może być bowiem podrabiany, a nawet groźny dla zdrowia.

Co więcej, teraz na zlecenie prokuratury zajmowane są produkty nie tylko firmy VIGA, ale i innych, które na swoje nieszczęście w przeszłości miały coś wspólnego z firmą Krzysztofa Z., biznesmena z Kalisza przebywającego w areszcie. W magazynach utknęły więc towary warte miliony złotych. Służby przyznają jednak, że do sporej części z nich nie ma zastrzeżeń. Chodzi o przede wszystkim o produkty pochodzące z innych firm niż VIGA z Dojutrowa.

Podrabiany susz był szkodliwy dla zdrowia

Nielegalny susz jajeczny - jak ujawnił nasz dziennikarz - wytwarzało pod Kaliszem dwóch przedsiębiorców; było to możliwe dzięki fałszowaniu wyników badań weterynaryjnych. Ich firmy zostały zamknięte. W sprawie produkcji aresztowano 56-letniego mieszkańca Kalisza. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.

W fałszowanym suszu z Wielkopolski, jak wykazały badania, były niebezpieczne bakterie. Jak się bowiem okazało, zamknięte firmy skupowały w dużych ilościach nieświeże jaja. Taki proceder mógł trwać nawet przez 5 lat. Biegli, którzy zbadali w laboratorium niewielką partię wyprodukowanego proszku, ocenili, że produkt był szkodliwy dla zdrowia.

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, że z rynku wycofano ponad 300 ton żywności, do produkcji której wykorzystywano podrabiany susz.

Susz jajeczny, inaczej sproszkowane jajko lub samo żółtko bądź białko, wykorzystywany jest w produkcji m.in. makaronów, lodów, wędlin, pasztetów. Stosowany jest także w cukiernictwie i garmażerce oraz wszędzie tam, gdzie zastępuje jajka.

Dlaczego prokuratura tak późno zajęła się sprawą? Dlaczego dopiero teraz tak dokładnie badany jest skład proszku jajecznego? Czy w przyszłości "system wczesnego ostrzegania" nadal będzie miał problemy z wczesnym ostrzeganiem? Na te i inne pytanie RMF FM nadal szuka odpowiedzi.