Wyścigi konne na Służewcu będą jednak legalne. Przez ostatnie kilka godzin bardzo prawdopodobne było, że od dziś wyścigów nie będzie. A wszystko z powodu konfliktu miedzy Radą Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, a ministrem rolnictwa Arturem Balazsem. Poszło o... czarnego konia, czyli kandydata na stanowisko prezesa Klubu.

Wyścigi są legalne, gdy legalny jest ich organizator. Tym organizatorem – do wczoraj – były tory Wyścigów Konnych na Służewcu. Do piątku, bo zgodnie z ustawą o wyścigach konnych, podmiot organizujący wyścigi od 1 września musi być wyznaczony przez prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Problem polegał na tym, że nie było prezesa. Jeśli nie było prezesa, to nie miał kto wybrać organizatora. I koło się zamyka. Dlaczego zatem nie było prezesa? Okazuje się bowiem, że Rada Klubu i minister rolnictwa nie mogli się porozumieć, kto ma być owym szefem. Rada proponowała Jerzego Budnego, który jednak nie przypadł ministrowi do gustu. Artur Balazs widział na czele Rady swojego zastępcę Feliksa Klimczaka, którego nie chciała rekomendować z kolei Rada. Dyskusje trwały i trwały. Ostatecznie silniejszymi nerwami wykazał się minister – Rada, po nadzwyczajnym 3-godzinnym posiedzeniu, uległa i zaproponowała obu kandydatów. „Dążyłem do tego, żeby tak było. Cieszę się, że znaleźliśmy kompromis. Oczywiście podpiszę powołanie pana Klimczaka” – powiedział RMF Artur Balazs. Teraz jedno jest pewne: wyścigi będą.

foto RMF

16:35