Uciekającego Krzysztofa Galembę rozpoznał niedawno pracownik baru położonego przy drodze łączącej Kalisz Pomorski ze Szczecinem, w odległości około 9 kilometrów od Kalisza. Jechał ciemnowiśniowym cinquecento.

Pościg trwa

Policja i żandarmieria wojskowa w całym kraju od wczoraj ściga bandytę, który zastrzelił jedną osobę, a trzy inne steroryzował. Krzysztof Galemba znów wczoraj zaatakował. Około godziny 13:40, w miejscowości Sadowa koło Łomianek, bandyta sterroryzował taksówkarza i wyrzucił go z samochodu. Uciekał zatłoczonymi ulicami skradzionym białym peugotem. W obawie przed zranieniem osób postronnych policjanci nie użyli broni. Przestępca porzucił samochód w okolicy miejscowości Żółwino, po tym jak wpadł w poślizg i uderzył w przydrożny słupek. Uciekającego Krzysztofa Galembę rozpoznał pracownik baru położonego przy drodze łączącej Kalisz Pomorski ze Szczecinem, w odległości około 9 kilometrów od Kalisza. Stwierdził on, że roztrzęsiony Galemba próbował dzwonić ze stojącej obok baru budki telefonicznej, ale prawdopodobnie to się mu nie udało. (Policja zna już numer telefonu, z którym usiłował połączyć się przestępca.) Pracownik baru oświadczył, że poszukiwany podjechał sam pod bar ciemnowiśniowym cinquecento. Ubrany był w jasną skórzana kurtkę. Na nogach miał zabłocone buty typu traper. Przestępca odjechał w stronę Kalisza Pomorskiego. Obecnie ukrywa się w okolicach poligonu drawskiego. Okazało się że zna te okolice. Był tam na ćwiczeniach 8 lat temu, gdy służył w wojsku. Sytuację komplikuje fakt, że na poligonie rozpoczęły się kolejne manewry. Wszystkie drogi dojazdowe muszą być przejezdne - co utrudnia obławę. Jak się dowiedział sieć RMF Galemba jest ranny - postrzelił go jednez z policjantów uczestniczacych w poszukiwaniach. Wszyscy proszeni są o zachowanie szczególnej ostrożności. Przestępca jest bardzo groźny i uzbrojony. Bandyta ma 28 lat, 170 cm wzrostu, włosy ciemny blond. Jest szczupły.

Łańcuch zdarzeń rozpoczął się w niedzielę. Około godziny 3:30 w nocy 28-letni Krzysztof Galemba uprowadził żołnierza byłych jednostek nadwiślańskich z posterunku Porcie Lotniczym Okęcie. Żołnierz stał przy bramie wjazdowej na teren lotniska, gdy podszedł do niego młody mężczyzna i grożąc pistoletem, przypominającym wyglądem pistolet P-64, polecił mu wsiąść do samochodu ford escort. Kiedy żołnierz prowadził samochód, porywacz trzymał go pod bronią. Żołnierz miał przy sobie karabinek automatyczny typu Kałasznikow. W okolicach Płońska bandyta przywiązał go do drzewa, a usta zakleił taśmą samoprzylepną. Odjeżdżając wystrzelił z karabinu. Żołnierzowi udało się uwolnić i powiadomić okolicznych ludzi, policję i jednostkę wojskową. Około godziny 6:00 bandyta pojawił się w podwarszawskim Halinowie. Tam zastrzelił 26-letnią Małgorzatę R., dziewczynę brata. Około 12:30 - gdy trwały już poszukiwania - przestępca wsiadł do taksówki marki VW passat i zamówił kurs do Gdańska. W Łomiankach przystawił taksówkarzowi broń do głowy i grożąc mu śmiercią zrabował 300 zł, zabrał dokumenty wozu i samochód, a kierowcę wyrzucił na pobocze. O 14:30 taksówkę znaleziono na Bielanach, przy ul. Conrada w Warszawie. Stamtąd zabójca odjechał swoim czerwono-brunatnym fordem escortem. Posłuchaj wypowiedzi rzecznika stołecznej komendy policji Dariusza Janasa:

Normalny, spokojny człowiek...

Wśród sąsiadów Galemba uchodził za spokojnego człowieka, który nie wyróżniał się niczym szczególnym. Dlaczego doszło zatem do tragedii? Powodem była banalna, rodzinna kłótnia. Po awanturze z bratem, Galemba pojechał do Warszawy i tam ukradł broń. Do domu, mężczyzna wrócił prawdopodobnie z zamiarem zastrzelenia brata. Dlaczego zginęła jego narzeczona, tego na razie nie wiadomo.

03:20