Kilkuset policjantów i żołnierzy przez dwa dni szukało w całej Polsce Krzysztofa Galemby. We wtorek nad ranem mężczyzna popełnił samobójstwo - powiedziała Anna Kurowska z biura rzecznika Komendy wojewódzkiej policji w Szczecinie.

"Nie dał nam szansy na porozmawianie ze sobą i dojście do tego co było motywem takiego a nie innego postępowania z jego strony" - powiedziała Kurowska. Galemba zastrzelił się z broni, którą zabrał wcześniej żołnierzowi. Najprawdopodobniej nie widząc szans na dalszą ucieczkę, otoczony przez ponad 100 policjantów, żołnierzy i żandarmów Galemba zastrzelił się z posiadanej broni koło Prostyni w zachodnio-pomorskim. Okazuje się, że od momentu rozbicia warszawskiej taksówki Krzysztof Galemba uciekał pieszo. Ukrywał się w pobliskich lasach. Nieprawdziwą więc okazała się informacja o sterroryzowaniu kierowcy czerwonego cinquecento. Człowiek, który dzwonił z przydrożnej budki i odwiedził bar w Prostyni był po prostu bardzo podobny do poszukiwanego.

Motywu na razie można się tylko domyślać. Policja przypuszcza, iż był nim zawód miłosny. Brat odbił mu dziewczynę. Komendant wojewódzki policji zachodniopomorskiej Andrzej Gorbiel na pytanie reportera RMF FM czy taki finał pościgu za Galemba uważa za sukces? - odpowiedział: "Nie jest to naszym sukcesem. Chcielibyśmy aby takich zdarzeń buło jak najmniej. Po prostu jest to efekt skutecznych działań policji zachodniopomorskiej tak bym to nazwał".

Posłuchaj reportera RMF FM Piotra Lichoty:

Krzysztof Galemba podejrzewany był o napad na strzegącego wojskowego lotniska Okęcie żołnierza podporządkowanego BOR I Warszawskiej Brygady Zmechanizowanej. Z "kałasznikowa", którego zabrał żołnierzowi, miał później zastrzelić narzeczoną swojego brata w podwarszawskim Halinowie.

00:30