Władze Zakopanego naruszyły prawo, ograniczając dostęp do rynku niezależnym przewoźnikom – uznał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tak więc w wojnie miasto kontra busiarze – 0:1.

Po pierwsze, przekształcono miejsca postojowe, z których okazjonalnie korzystali przewoźnicy, w przystanki komunikacji regularnej. Po drugie, gmina doprowadziła do tego, że wjazd do Kuźnic mieli tylko przewoźnicy regularni i taksówki - wylicza Leszek Piekarz z UOKiK.

W ten sposób władze miasta ograniczyły właścicielom busów możliwość wykonywania kursów pod stację kolei linowej na Kasprowy Wierch. Urząd uznał, że władze samorządowe ograniczyły w ten sposób konkurencję na lokalnym rynku usług przewozowych i nakazał gminie odstąpienie od tych praktyk.

Właściciele busów z Zakopanego cieszą się z decyzji UOKiK. Okazało się, że w trwającej już prawie dwa lata wojnie z władzami Zakopanego to oni mieli rację. To kompromitacja. To precedens na skalę krajową, ponieważ po raz pierwszy gmina w Polsce została ukarana decyzją. Bo to jest kara - mówi Jakub Karpiński z Zrzeszenia Transportu Prywatnego.

Ale innego zdania jest burmistrz Zakopanego. Nie ma mowy o żadnej kompromitacji. Gmina nie zgodzi się z tą decyzją, będziemy się odwoływać - mówi Jan Bąk. Zdaniem zakopiańskich władz to prezes UOKiK naruszył prawo antymonopolowe, dając przywileje jednej z grup przewoźników. Urzędnik, który wydał taką decyzję, odpowie za to – usłyszał reporter RMF w zakopiańskim magistracie.

Władze Zakopanego odgrażają się, mimo że Urząd Ochrony Konkurencji nie nałożył na nie żadnej kary finansowej. Może taka kara zmiękczyłaby nieco urzędniczą zatwardziałość?