W Warszawie bardzo trudno kupić tzw. bilety pozaszczytowe. I to nie dlatego, że jest na nie taki popyt. Choć są o 40 groszy tańsze od normalnych, nikt nie kwapi się, by wprowadzić je do powszechnego użytku.

Z tańszych biletów autobusowych można korzystać w stolicy pomiędzy godziną 9 a 14. Problem w tym, że nie sprzedają ich kierowcy autobusów, można je kupić tylko w nielicznych kioskach i na poczcie.

Pracownicy Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie wiedzą, że takie bilety ciężko kupić, ale jak twierdzą, są w tej kwestii zupełnie bezradni. Autobusy i Tramwaje to są spółki przewozowe, w których nie mamy możliwości prawej, żeby ich zmusić, żeby sprzedawali bilety. Podobnie jest z kioskarzami - mówią przedstawiciele ZTM.

Co ciekawe, sami warszawiacy niewiele wiedzą o istnieniu \"pozaszczytowych biletów\". Pracownicy poczty często sami zachęcają klientów do ich kupna. Sprawdzała to nasza reporterka, Agnieszka Burzyńska:

Niestety, nikt z rozreklamowaniem tańszych biletów się nie śpieszy. Powstaje tylko pytanie: po co więc wprowadzono takie udogodnienia?

Ale warszawskie problemy z biletami to nic w porównaniu z dylematami mieszkańców Gdańska: tam bowiem chcąc poruszać się komunikacją miejską, musimy wiedzieć ile czasu autobus potrzebuje na dojechanie do celowego przystanku. Obowiązują bilety, które trzeba kasować w trakcie jazdy co 10 minut. Posłuchaj co o tym pomyśle sądzą gdańszczanie: