Czyżby wkrótce miała powstać śmierdząca bomba? Amerykanie, którzy uważają że ich siły zbrojne najlepiej sprawdzają się w walce, nie w patrolowaniu ulic, od dawna szukają sposobów na bezpieczne opanowanie nieprzyjaznego tłumu. Najnowsze odkrycia naukowców mogą sprawić, że wkrótce w arsenałach US ARMY pojawi się naprawdę „niebezpieczna” broń...

Jak donosi najnowszy „New Scientist”, specjaliści od tajnej broni dostrzegli, że smród jest jednym z najpotężniejszych czynników zniechęcających ludzi do przebywania w danym miejscu. Można by więc zastosować go do rozpraszania tłumów. Taka śmierdząca bomba byłaby bezpieczna, a jednocześnie skuteczna i to zarówno dla wojska, gwardii narodowej, policji jak i demonstrantów. Problem w tym, że choć potwierdzono, iż trudne do zniesienia zapachy wywołują uczucie strachu i chęć ucieczki, to jednak nie ma uniwersalnych wzorców smrodu jako takiego. Co więcej, reakcje na pewne konkretne zapachy mogą być różne, w zależności od pewnych uwarunkowań kulturowych czy indywidualnych. Naukowcom z Filadelfii, którzy zajmują się tym problemem, udało się wynaleźć dwa odory wywołujące dość uniwersalnie zły odbiór. Być może smród ich mieszaniny będzie wkrótce towarzyszył obradom Unii Europejskiej czy Banku Światowego. Chyba, że tradycyjnie już protestujące podczas obrad tych instytucji grupy młodych ludzi zwąchają problem zawczasu i po prostu się nie pojawią...

na zdjęciu Ubiegłoroczne zamieszki na ulicach Pragi w czasie obrad Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Foto Archiwum RMF

14:30